No i znowu muszę wcześnie wstać i zająć się tymi dzieciakami. I tak każdego dnia. Przez nich nie mogłam spać w spokoju. Znowu krążyli po korytarzu, myśląc, gdzie są zwłoki. Dobrze znają zasady. W nocy nie wolno opuszczać swoich pokoi. No i ostrzegałam. Przez własne nieposłuszeństwo Marco nie żyje. Nieźle oberwał nożem w brzuch. Szukał czegoś no i wpadł w jedną z pułapek.Nawet nie byłam w stanie wieczorem go schować w piwnicy. Ciągle się kręcili. Muszę ich zatrzymać. Nie mogą odkryć piwnicy. Trzeba coś wymyślić. I tu sprzątanie nie wystarczy. W dodatku spiskują przeciwko mnie, a do nich dołączyła moja stara podopieczna Lucia. Myślę, że nie zrobili jej jeszcze prania mózgu i myśli normalnie. Jedynie ten Andre robi się coraz bardziej uciążliwy. Nie wiem, po jaką cholerę zwiększyłam mu dawkę leków. Miał być tylko spokojniejszy i nie miał nic podejrzewać. Miał zapomnieć o niezbyt miłych incydentach, które zobaczył w sierocińcu. A teraz chodzi, jakby wszystkiego zaczął zapominać. Udaje amnezję? Chyba wrócę do wcześniejszej dawki, bo chyba rozpuszczać pięć tabletek to trochę chore. Muszę się opanować. Niestety May musiała zejść do pralni. Musiała odkryć ciało. Przez nią będę miała większe kłopoty. A jak odkryje piwnicę? Jestem skończona. Nawet, jakbym wyjaśniłam im wszystko, to i tak mi nie uwierzą. Nie jest łatwo wyjaśnić tyle zgonów. Nawet nie jestem wstanie policzyć, ile moich byłych podopiecznych umarło przez własną głupotę. A ja ostrzegałam i prosiłam. I po szesnastu latach nikt nie przestał robić głupstw. Teraz Marco,a kto potem będzie chodził po nocy? Zresztą to ich sprawa. Ja ostrzegałam. Oni nie słuchają, niech giną. Może Lucia mnie nie zawiedzie i nadal będzie posłuszna.
Poszłam do pokoju Luci. Chciałam z nią porozmawiać. Na szczęście była sama. Musiałam zbudować ponownie jej zaufanie. Kiedy otworzyłam drzwi, siedziała na łóżku, kreśląc jakieś rysunki ołówkiem. To, co zobaczyłam, wprawiło mnie w osłupienie. Ona narysowała moją twarz i twarz dawnych rodziców. Narysowała, jak nożem zabijam jej matkę i ojca. Czyli jest po praniu mózgu. Teraz muszę zrobić wszystko, by mi zaufała. Wszystko.
-Ładnie rysujesz, ale czemu takie okropne rzeczy?- usiadłam obok niej
-Bo pani jest zła- spojrzała ostrym wzrokiem
-A skąd możesz to wiedzieć? Kto ci tak powiedział?- spytałam, licząc, że wyda mi, kto jej namieszał w głowie
-Carol- spuściła twarz, dorysowując inne elementy do rysunku
A więc jednak? Ta sama, co mnie nienawidzi, kiedy trafiła do sierocińca. Pewnie wbiła jej bajeczkę o tym, jak bardzo źle potraktowałam jej rodziców. Błagam. Kłamie, jak dziecko. Chciałam pójść wybić tej dziewuszce te głupoty z głowy. Chce pozatruwać resztę dzieciaków.
-Uwierz mi. Nie jestem zła. Ja tylko chcę dla was, jak najlepiej. Pamiętaj, że zajęłam się tobą, kiedy twoi rodzice umarli w wypadku. To ja przygotowuję wszystkim posiłki, sprzątam cały dom, by było czysto i przytulnie. Co jest w tym złego?- wyjaśniłam jej
Zaczęła się zastanawiać. To działa. Wpływy Carol znikają. Dobrze, że jesteś po mojej stronie, Lucia.
-Ma pani rację. To nic złego. Przepraszam- zgniotła kartkę i wyrzuciła ja do kosza.
-Lucia, nie jestem zła. Pamiętaj o tym. Zaufaj mi- podałam jej dłoń
Kiedy również mi podała rękę, oznaczało to, że ma do mnie pełne zaufanie. No to koniec,Carol. Ona nie będzie już słuchała twojego bezsensownego gadania. Udało mi się. Cel osiągnięty. Teraz była pora na obiad.
-Co dzisiaj zrobiłaś?- spytała z uśmiechem na twarzy
No i wróciła moja dawna Lucia.
-Spaghetti. Lubisz?- również się uśmiechnęłam
-No pewnie- zeszłam z nią do jadalni. Przy stole nie widziała Andre i Carol. Pozostali byli. W sumie to ona nie musi się tu pokazywać. Ma teraz swoją tragedię,a Andre? Jeśli nie jest głodny, niech siedzi u siebie w pokoju. Ja do niczego nie zmuszam. Jednak, jak jeszcze raz Carol kogoś nastawi przeciwko mnie, pożałuje. I skończy się miłe traktowanie. Włączy się plan Tox.
Poszłam do pokoju Luci. Chciałam z nią porozmawiać. Na szczęście była sama. Musiałam zbudować ponownie jej zaufanie. Kiedy otworzyłam drzwi, siedziała na łóżku, kreśląc jakieś rysunki ołówkiem. To, co zobaczyłam, wprawiło mnie w osłupienie. Ona narysowała moją twarz i twarz dawnych rodziców. Narysowała, jak nożem zabijam jej matkę i ojca. Czyli jest po praniu mózgu. Teraz muszę zrobić wszystko, by mi zaufała. Wszystko.
-Ładnie rysujesz, ale czemu takie okropne rzeczy?- usiadłam obok niej
-Bo pani jest zła- spojrzała ostrym wzrokiem
-A skąd możesz to wiedzieć? Kto ci tak powiedział?- spytałam, licząc, że wyda mi, kto jej namieszał w głowie
-Carol- spuściła twarz, dorysowując inne elementy do rysunku
A więc jednak? Ta sama, co mnie nienawidzi, kiedy trafiła do sierocińca. Pewnie wbiła jej bajeczkę o tym, jak bardzo źle potraktowałam jej rodziców. Błagam. Kłamie, jak dziecko. Chciałam pójść wybić tej dziewuszce te głupoty z głowy. Chce pozatruwać resztę dzieciaków.
-Uwierz mi. Nie jestem zła. Ja tylko chcę dla was, jak najlepiej. Pamiętaj, że zajęłam się tobą, kiedy twoi rodzice umarli w wypadku. To ja przygotowuję wszystkim posiłki, sprzątam cały dom, by było czysto i przytulnie. Co jest w tym złego?- wyjaśniłam jej
Zaczęła się zastanawiać. To działa. Wpływy Carol znikają. Dobrze, że jesteś po mojej stronie, Lucia.
-Ma pani rację. To nic złego. Przepraszam- zgniotła kartkę i wyrzuciła ja do kosza.
-Lucia, nie jestem zła. Pamiętaj o tym. Zaufaj mi- podałam jej dłoń
Kiedy również mi podała rękę, oznaczało to, że ma do mnie pełne zaufanie. No to koniec,Carol. Ona nie będzie już słuchała twojego bezsensownego gadania. Udało mi się. Cel osiągnięty. Teraz była pora na obiad.
-Co dzisiaj zrobiłaś?- spytała z uśmiechem na twarzy
No i wróciła moja dawna Lucia.
-Spaghetti. Lubisz?- również się uśmiechnęłam
-No pewnie- zeszłam z nią do jadalni. Przy stole nie widziała Andre i Carol. Pozostali byli. W sumie to ona nie musi się tu pokazywać. Ma teraz swoją tragedię,a Andre? Jeśli nie jest głodny, niech siedzi u siebie w pokoju. Ja do niczego nie zmuszam. Jednak, jak jeszcze raz Carol kogoś nastawi przeciwko mnie, pożałuje. I skończy się miłe traktowanie. Włączy się plan Tox.
Uf..
OdpowiedzUsuńWreszcie nie ma chaosu.
Bardzo podoba mi się ta notka.
Nie mam się do czego przyczepić.
Lucia wydaje się trochę zbyt naiwna.
A postać Maner wciąż jest dla mnie trochę niezrozumiała, ale mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni w kolejnych notkach.
i-want-your-money.blogspot.com
little-kid-little-death.blogspot.com (WIELKI COMEBACK - ZAPRASZAM).
O Maner wyjaśni się później. Baardzo późno. Cierpliwości do odkrycia jej prawdziwej twarzy. Owszem Lucia jest naiwnym dzieckiem i dlatego najłatwiej słucha się opiekunki sierocińca Dobra, zamykam gębę i nic nie mówię o dalszych losach. Sam musisz się przekonać, jak dalej będzie się toczyć ta historia ;)
OdpowiedzUsuńHymm a to ciekawe. Mam mieszane uczucia co do Maner,nie wiem co o niej myśleć:-o ale rozdział świetny,wciągnełam się:-* czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńI oto chodziło . By wzbudzić zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńHej. U mnie nowa notka!:-D
OdpowiedzUsuńNareszcie. Już. wchodzę ;)
UsuńMnie osobiście się rozdział podobał. Poczułam się tak, jakby Maner była dobrą osobą, ale przez coś, co wydarzyło się w jej życiu tak źle i okrutnie się zachowuje... Mam nadzieję, że zagadka z piwnicą się rozwikła ;) I oczywiście czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDobrze zauwazylaś , bo Maner. musiała się zmienić . Więcej o niej w późniejszych notkach. I znowu wrócę do zapisków Luci w kolejnej notce.
Usuń