Notka została zapisana przez Claire ze względu na okoliczności. Claire opowiada, co się wydarzyło według opisów Carol. May, Andre, Eve i Lucii
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Była noc. Wszyscy spali za wyjątkiem naszej grupy. Mieliśmy bardzo ważne zadanie do wykonania. Takie, które zmieni wszystkich losy. Spotkaliśmy się dwie godziny przed północą w bibliotece. Mieliśmy przy sobie latarki, by mieć źródło lekkiego oświetlenia przy chodzeniu w ciemnościach. Byłam tam z Carol, May i Lucii. Wszystkie ubrały się całkowicie na czarno. Rozmowę rozpoczęła dowódczyni akcji, czyli Carol.
-Dobra. Wiecie, co mamy zrobić?
-Nie można tego odkładać na dłużej. Już nadszedł ten czas.- odparła May gotowa do rozpoczęcia pierwszej części
-Pora to zakończyć- powiedziała pewnym głosem Lucia
-Ok. To od czego zaczynamy?- zapytałam, czekając na jakąś błyskotliwą odpowiedź
-Najpierw trzeba obudzić naszą ofiarę. Potem bierzemy do ręki jakąś broń i kończymy jej żywot raz na zawsze. Zrozumiane?- pałała gniewem, niecierpliwie czekając na przebudzenie Maner
Miała już przemyślane, jak załatwi moją córką. Nie chciała dla niej żadnej litości. Była gotowa na wszystko.
-Zrozumiane- kiwnęliśmy głową
-Resztę planu podam wam później. To do roboty. Za Lagoonę- przyłożyliśmy wspólnie ręce
-Za Lagoonę!- krzyknęliśmy razem
Swoje kroki skierowałyśmy do kuchni. Tam zaczęłyśmy robić nieznośny hałas. Lucia świetnie się bawiła, kiedy tłukła naczynia. Co chwilę się śmiała.
-Pani Maner. Proszę stawać!- krzyczała, szeroko się uśmiechając
Nie reagowała. May wzięła do ręki kubek i rzuciła w okienko gabinetu,
-Wstawać!
I to ją zbudziło z twardego snu. Wybiegła oszalała na dół. Nie tylko ona się zbudziła. Bardzo ogarnęło ją przerażenie na widok dwóch innych osób. Dziewczyny też nie ukrywały zdziwienia.
-Jakim prawem mnie budzicie?! Macie karę! Wszyscy bez wyjątku. A ty Andre miałeś być gdzie indziej! Wynocha!- wskazała gniewnym wzrokiem na drzwi poszczególnych pokoi,
Rozeszliśmy się według jej rozkazu. Carol tylko mijając nas, szepnęła do ucha, by zabrać ze sobą broń i zejść znowu na hol. Z tego, co zauważyłam to May i Carol uzbroiły się w pistolety. Ciekawe, jak je dostały? To nieważne. Ważne, że mają. Schowały je pod czarną kurtkę.
-Jesteś pewna, że robimy dobrze?- spytała niepewnie May
-Tak. Już za wiele ta baba nam zrobiła. Znasz moją tajemnicę i wiesz, że to przez nią mogę umrzeć.Nie odpuszczę jej tego.- ścisnęła ręce w pięści
-Wiem o tym. Wiem. Pamiętaj, Carol. Kiedy to wszystko się skończy, ktoś ci pomoże na pewno- przytuliła ją May
-Chociaż jest jakaś szansa.
Przerwałam im rozmowę, wchodząc do pokoju Carol. May stała uzbrojona, a Carol obok niej uwalniając się z uścisku przyjaciółki.
-Gotowe wymierzyć sprawiedliwość?
-Gotowe- powiedziały razem
Zeszła razem z May na hol, a ja poszłam do pokoju Andre. Tam była z nim jakaś dziewczyna, Kojarzyłam ją z dawnych lat, gdy sierociniec nie był jeszcze znany. Jeśli pamięć mnie nie myli to jej imię zaczynało się na E.
-Chcecie nam pomóc załatwić Maner, czy macie inne plany i nie mieszacie się w to?- zadałam pytanie, bo sądziłam, że mogą być dobrymi sojusznikami
-Aa to stąd takie hałasy? Oczywiście, pomożemy. Tak, Andre?- zwróciła się do chłopaka
-Tak. I przestań mnie o to pytać, jak sama wiesz- spiął się nieco na zwykłą prośbę
Zeszliśmy do kuchni, gdzie wzięliśmy swoje oręże do walki. Zwykłe noże o ostrych krawędziach. Idealne na atak. Kiedy byliśmy już gotowi, mojej zdziwieniu rzucił się widok Lucii , niosącej pusty wazon.
-Żartujesz. To twoja broń?- spytała Carol
-Może być. Nie będę bawić się niczym ostrym. Dostanie w łeb wazonem- zachichotała
Maner znowu wróciła no hol. Na sam widok broni u dzieciaków i mnie, stała lekko zmieszana, aż zdecydowała się pobiegnąć po swojego obrońcę. Był taki sam, jak od dziewczyn. Mały, czarny i podręczny w łatwym użytku.
-Nikt nie będzie mi groził- wycelowała w najmniejszą i pociągnęła za spust
Dzięki szybkiej reakcji Lucii, szybko rzuciła w nią wazonem. Tylko niewiele kropli krwi wypływało z rany na czole.
Determinacja Carol i May sięgnęły zenitu. Razem wyjęły w tym samym czasie swoją broń, strzelając z jednego pocisku w jej brzuch. Maner upadła na ziemię. Dziewczyny rzuciły w ścianę swoje pistolety na znak końca swojego ataku. Gdy ona skończyły, Andre razem ze swoją sojuszniczką wziął nóż , który przebił dłoń ofiary. Dopiero rzut noża w serce przez Eve doprowadziło do stanu śmierci dawnej opiekunki Lagoony
-To już koniec, Maner. Już nikogo nie skrzywdzisz. I nie myśl,że skończyliśmy z tobą. Trzeba całkowicie się ciebie pozbyć wiedźmo.- krzyknęła z dumą ,Carol
-To co z nią robimy? Do komory?- podrzuciła pomysł May
-Nie. To musi być coś gorszego. Niech zniknie jej ciało. Niech zniknie. Claire, idź po klucze. Pora, by skończyła, jak każda wiedźma.- zasugerowała dziewczyna
-Co masz na myśli, Eve?- spytał ją Andre
-Ogień.
Teraz już wiedzieliśmy, co ta Eve miała na myśli. To było zbyt brutalne, ale dla Maner nie może być żadnej litości. Żadnej.
Pobiegłam po klucze do jej gabinetu. Od razu znalazłam odpowiednie do drzwi wejściowych. W szufladzie znalazłam zapalniczkę, która przyda się do finalnej agonii. Od razu wzięłam klucze do rąk, a zapalniczkę schowałam do kieszeni.
Z hola zabrali ciało Maner. Nieśli je Andre i Eve. Reszta śpiewała jakąś piosenkę. Poszłam przed nimi i otworzyłam drzwi. Na powietrzu słyszałam głośniej ich śpiew. Nawet inne sieroty zbudziły się,i zapragnęły popatrzeć w okno na widowisko.
Nie, nie skrzywdzi już nas
Bo skończył się jej czas
A u stopu ma swój los
Który porzucił ją na stos
Na kamiennym kręgu pełnym patyków, utworzył się stos, na którym położono ciało Maner. Zapalniczka zapaliłam drewniane patyki, aż zaczął unosić się ogień wraz z dymem. Lucia była ciekawa, co z nią dalej będzie.
-Czyli ona już nie wróci?- spytała się Carol
-Nie ma szans. Spłonie żywcem i nigdy się tu nie pokaże Ona jest martwa.- odparła spokojnym głosem
Minął zaledwie kwadrans i z jej ciała został tylko proch. Na placu rozległy się okrzyki radości, a ja uroniłam łzy szczęścia. Jedynie Carol nie czuła tej przyjemności i bezwładnie upadła na ziemię. May wiedziała, ze to trucizna ją niszczyła.
-Dzwońcie po pomoc!- wykrzyczała zdenerwowana May
Bała się o swoja przyjaciółkę. Nawet zaszkliły jej się oczy, co oznaczało wielkie przejęcie strachu. Pospiesznie pobiegłam po telefon. Wezwałam pogotowie, które zjawiło się pół godziny później. Lekarz tylko podjechał pod bramę i przeszedł przez niewielką szczelinę z płotu, gdyż furtki nie dało się otworzyć. Od razu May zabrała ją na ręce i razem z mężczyzną przeszli przez dziurę w płocie. W szybkim tempie znalazły się w szpitalu. Tam lekarze próbowali jej pomóc. W białym korytarzu niebieskimi lampami czekała na jakieś informacje o stanie przyjaciółki. Po krótkim oczekiwaniu wyszedł lekarz na korytarz,
-Co z nią? Odtruliście ją?- dygotały jej dłonie
-Bez obaw. Jest w dobrym stanie. Okazało się, że zatruła się większą ilością arszeniku. Jednak to była zmieszana trucizna z innymi substancjami toksycznymi. Na szczęście jest cała i zdrowa. Nie doszło do żadnych efektów ubocznych- wytłumaczył mężczyzna w fartuchu
-Mogę się z nią zobaczyć?- prosiła May
-Możesz,ale krótko. Powoli odzyskuje siły. Zostanie przez kilka dni na obserwacji i potem ją wypiszemy.
-Dziękuję- ulżyło jej brak zagrożenia
Napisy końcowe
Carol wyzdrowiała bardzo szybko. Maner zniknęła na zawsze i stała się niegroźnym popiołem. Claire przejęła Lagoonę. Sieroty zyskały bezpieczeństwo i opiekunkę. Z komór wyjęto ciała i większość z nich były nadal żywe. Okazało się, ze te komory pozwalały na rekonwalescencję. Więc prawie wszystkie sieroty zyskały a powrotem swoich rodziców. Tylko Lucia miała pecha, ale Carol zdecydowała się nią wziąć pod swój dach. Jej rodzice zrodzili się na to. Colia przestała istnieć.
Podziękowania
- Paul Abora- za cenione twoje krytyki, które pomagały w rozwoju tego bloga
- TonyPepper- za częste bycie na blogu i komentowanie notek. Jesteś złotym czytelnikiem
- Pepper- za inspiracje i dawanie sił do dalszej pracy
- Firegirl- za niezwykłe opinie, które podbudowały mnie na duchu. Dzięki aniele.
- Anthony Stark- za samo czytanie i wyrażanie własnych opinii
Dlaczego kończę? Głównie to przez naukę i częste problemy z pamięcią . W pewnych momentach nie wiedziałam, co pisać, a pisanie z chaosem i brakiem logiki nie ma sensu, To jak o tym sądzicie, piszcie jako OSTATNIA opinia podsumowująca wasze zdanie na temat całego bloga. Dziękuję za wszystko, a waszych blogów nie porzucę :)