Leżałam bezczynnie na łóżku, myśląc nad tym, co się ostatnio wydarzyło. Pułapki są wciąż zabójcze i trzeba ich unikać. Tylko czy zdążymy na czas je zdemontować?
Wyszłam do kuchni, by coś przekąsić. Zapomniałam zjeść śniadania, a przecież to najważniejszy posiłek dnia. Dość długo z tym zwlekałam, ale z czegoś muszę czerpać energię. W pewnej chwili miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwował. Czyjś wzrok czułam na swoim ciele. To było trochę nieprzyjemnie, choć trwało to krótko. Po zjedzeniu małej kanapki z dżemem , wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się. Jak żyłabym bez rodziców, ale nie w Lagoonie? Czy normalnie chodziłabym do szkoły? Jednak nie poznałabym tak wspaniałych dziewcząt, jak Carol i May. Nigdy ich nie zapomnę. Zaczynam mówić tak, jakbym miała zaraz odejść i nigdy nie wrócić. To jest możliwe po ostatniej pułapce Maner. Straszne, co ona powymyślała. Jeszcze May mówiła, że była zamknięta w psychiatryku. Po prostu nie wierzę, że kiedyś ją uznawałam za moją drugą matkę. a teraz chcę jej krzywdy. Każdy tego chce i nie jestem jedyna w sierocińcu. Chciałam z kimś porozmawiać o moich obawach. Może Claire byłaby odpowiednią osobą? May pewnie odpoczywa, a Carol nie jest w najlepszym stanie. Jej stan się pogarsza. Co chwilę słyszę, jak krzyczy, że znowu oślepła lub spada ze schodów. Niech to się skończy jej cierpienie.
Poszłam poszukać Claire. Akurat była w pokoju May. Ostrożnie uchyliłam drzwi.
-Można?- spytałam
-Można- uśmiechnęła się ,wstając i zamknęła drzwi May
Niepewnie usiadłam na krześle przy biurku. Widziały, że nie byłam zadowolona.
-Coś się stało?- zapytała troskliwie May
-Będziemy usuwać pułapki?- liczyłam, że zgodzi się na to
-Jest ich więcej?- wtrąciła się Claire
-Niestety, ale tak. Maner nie próżnuje. W każdej chwili może dostawiać inne mechanizmy w budynku. Nie wiem. czy mamy je usuwać , bo po ostatniej pułapce chodzenie po nocy jest niebezpieczne- stwierdziła
Otworzyła komputer, pokazując ich lokalizację. Nie było to łatwe zadanie je znaleźć i zdemontować. Zwłaszcza po ostatniej akcji.
-A Andre nie może nam pomóc?- powiedziałam coś, czego na pewno będę żałować
-Andre? Ten zdrajca? Jeszcze masz czelność o nim wspominać? Został wykreślony. Nie istnieje! Nie będę go o nic prosić i ty również, Lucia- wściekła się na samą myśl, by podjąć z nim współpracę
Nagle moje uszy usłyszały czyjeś kroki. Musiałyśmy być cicho, by nikt nas nie nakrył, ktokolwiek tam chodził po korytarzu.
-Cicho. tam ktoś jest- zakryłam jej usta, ręką
Claire powoli podeszłą do drzwi i przez dziurkę od klucza zauważyła prostą sylwetkę kobiety w czarnych włosach. To nie mogła być Maner. To kto?
-Kto tam jest?- spytałam szeptem
-Jakaś kobieta, ale to nie Maner. Długie czarne włosy. Kojarzycie?- zaczęła mówić, gdy postać się oddaliła
May doznała olśnienia. Przypomniała sobie o czymś. Stała sparaliżowana.
-Nie wiem, jak mam wam to powiedzieć, ale ona była w jednej z komór. To niemożliwe- chwyciła się za głowę
Wszystkie byłyśmy w szoku. Nikt nie krył przerażenia. Jak ktoś nieżywy mógł być nadal żyć?
-To nie mieści się w głowie. Nie wierzę- również stałam otępiała
Jedynie Claire zachowywała pozorny spokój. Wyszła szybko na korytarz. Poszłyśmy za nią, bo bałyśmy się, że Maner ją znajdzie i coś jej zrobi po raz drugi. Widziałam tylko, jak szarpnęła tę obcą kobietę.
-Mów, kim jesteś?- prawie krzyknęła, ale jedynie uniosła wyżej głos
Ona stała w bezruchu, wpatrując się w jej twarz. Przyglądała się, jakby szukała jakiejś konkretnej osoby. W końcu zaczęła mówić.
-Jesteś Claire, tak?
-Tak.
-Pójdziesz ze mną. Ktoś chce się z toba zobaczyć- wzięła jakiś wazon z korytarza i uderzyła mocno w głowę Claire
-Claire. Nie!- chciałam niec, ale May mnie powstrzymała
-Lucia. Nie będziesz robiła nic głupiego. Wracaj do siebie. Ja pobiegnę za nią- puściła mnie i ruszyła za nimi.
-Dobrze- odparłam sucho, zamykając swoje drzwi
Kim była ta kobieta? Czego chce od Claire? Nie podoba mi się. Bardzo mi się nie podoba. Coś mi się wydaje, ze to Maner maczała w tym palce. Może się mylę, ale czy jest inna możliwość?
Wyszłam do kuchni, by coś przekąsić. Zapomniałam zjeść śniadania, a przecież to najważniejszy posiłek dnia. Dość długo z tym zwlekałam, ale z czegoś muszę czerpać energię. W pewnej chwili miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwował. Czyjś wzrok czułam na swoim ciele. To było trochę nieprzyjemnie, choć trwało to krótko. Po zjedzeniu małej kanapki z dżemem , wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się. Jak żyłabym bez rodziców, ale nie w Lagoonie? Czy normalnie chodziłabym do szkoły? Jednak nie poznałabym tak wspaniałych dziewcząt, jak Carol i May. Nigdy ich nie zapomnę. Zaczynam mówić tak, jakbym miała zaraz odejść i nigdy nie wrócić. To jest możliwe po ostatniej pułapce Maner. Straszne, co ona powymyślała. Jeszcze May mówiła, że była zamknięta w psychiatryku. Po prostu nie wierzę, że kiedyś ją uznawałam za moją drugą matkę. a teraz chcę jej krzywdy. Każdy tego chce i nie jestem jedyna w sierocińcu. Chciałam z kimś porozmawiać o moich obawach. Może Claire byłaby odpowiednią osobą? May pewnie odpoczywa, a Carol nie jest w najlepszym stanie. Jej stan się pogarsza. Co chwilę słyszę, jak krzyczy, że znowu oślepła lub spada ze schodów. Niech to się skończy jej cierpienie.
Poszłam poszukać Claire. Akurat była w pokoju May. Ostrożnie uchyliłam drzwi.
-Można?- spytałam
-Można- uśmiechnęła się ,wstając i zamknęła drzwi May
Niepewnie usiadłam na krześle przy biurku. Widziały, że nie byłam zadowolona.
-Coś się stało?- zapytała troskliwie May
-Będziemy usuwać pułapki?- liczyłam, że zgodzi się na to
-Jest ich więcej?- wtrąciła się Claire
-Niestety, ale tak. Maner nie próżnuje. W każdej chwili może dostawiać inne mechanizmy w budynku. Nie wiem. czy mamy je usuwać , bo po ostatniej pułapce chodzenie po nocy jest niebezpieczne- stwierdziła
Otworzyła komputer, pokazując ich lokalizację. Nie było to łatwe zadanie je znaleźć i zdemontować. Zwłaszcza po ostatniej akcji.
-A Andre nie może nam pomóc?- powiedziałam coś, czego na pewno będę żałować
-Andre? Ten zdrajca? Jeszcze masz czelność o nim wspominać? Został wykreślony. Nie istnieje! Nie będę go o nic prosić i ty również, Lucia- wściekła się na samą myśl, by podjąć z nim współpracę
Nagle moje uszy usłyszały czyjeś kroki. Musiałyśmy być cicho, by nikt nas nie nakrył, ktokolwiek tam chodził po korytarzu.
-Cicho. tam ktoś jest- zakryłam jej usta, ręką
Claire powoli podeszłą do drzwi i przez dziurkę od klucza zauważyła prostą sylwetkę kobiety w czarnych włosach. To nie mogła być Maner. To kto?
-Kto tam jest?- spytałam szeptem
-Jakaś kobieta, ale to nie Maner. Długie czarne włosy. Kojarzycie?- zaczęła mówić, gdy postać się oddaliła
May doznała olśnienia. Przypomniała sobie o czymś. Stała sparaliżowana.
-Nie wiem, jak mam wam to powiedzieć, ale ona była w jednej z komór. To niemożliwe- chwyciła się za głowę
Wszystkie byłyśmy w szoku. Nikt nie krył przerażenia. Jak ktoś nieżywy mógł być nadal żyć?
-To nie mieści się w głowie. Nie wierzę- również stałam otępiała
Jedynie Claire zachowywała pozorny spokój. Wyszła szybko na korytarz. Poszłyśmy za nią, bo bałyśmy się, że Maner ją znajdzie i coś jej zrobi po raz drugi. Widziałam tylko, jak szarpnęła tę obcą kobietę.
-Mów, kim jesteś?- prawie krzyknęła, ale jedynie uniosła wyżej głos
Ona stała w bezruchu, wpatrując się w jej twarz. Przyglądała się, jakby szukała jakiejś konkretnej osoby. W końcu zaczęła mówić.
-Jesteś Claire, tak?
-Tak.
-Pójdziesz ze mną. Ktoś chce się z toba zobaczyć- wzięła jakiś wazon z korytarza i uderzyła mocno w głowę Claire
-Claire. Nie!- chciałam niec, ale May mnie powstrzymała
-Lucia. Nie będziesz robiła nic głupiego. Wracaj do siebie. Ja pobiegnę za nią- puściła mnie i ruszyła za nimi.
-Dobrze- odparłam sucho, zamykając swoje drzwi
Kim była ta kobieta? Czego chce od Claire? Nie podoba mi się. Bardzo mi się nie podoba. Coś mi się wydaje, ze to Maner maczała w tym palce. Może się mylę, ale czy jest inna możliwość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi