sobota, 4 października 2014

Sekret May- bez granic

Udało mi się dogonić porywaczkę. Wiedziałam, że to była matka Andre. Tylko po co jej Claire? Maner! Może z nią współpracuje. No nie. Bardzo źle. Muszę ją zatrzymać, jak najszybciej się da.
Dobiegłam do niej i z całej siły przycisnęłam ją do ściany. Upuściła Claire obok. Była nieco spłoszona i zdezorientowana. Nie wiedziała, co ma robić. To było widać po jej latającym spojrzeniu.

-Po co to robisz? Pracujesz dla Maner?!- wykrzyczałam, trzymając ją z całej siły, by nie uciekła

-Ty nic nie rozumiesz. Muszę to zrobić- uderzyła mnie łokciem w szyję

Chciała uciec. Nie dałam jej łatwo za wygraną. Popchnęłam ją na dywan, aż straciła równowagę. W pośpiechu wrzuciłam na barki nieprzytomną i możliwym szybkim chodem zmierzałam do swojego pokoju. Niestety ona była uparta. Też nie chciała odpuścić. Użyła całej siły, bym upadła na dół. Znów walczyłyśmy o nieświadome ciało. Z jej głowy nadal sączyła się niewielka strużka krwi.
Żeby mieć przewagę kopnęłam mocno w jej nogi, aż się ugięły. Straciła chwilowo równowagę i wykorzystałam to.  Kiedy byłam coraz bliżej swojego pokoju, znowu wstała i rzuciła się całym swoim ciałem. Claire spadła po schodach. Co ona wyprawia?

-Po co ty to robisz? Miałaś mi powiedzieć?- byłam podirytowana

-Robię to dla Andre. Więcej nie musisz wiedzieć- kopnęła mnie mocno w brzuch

Zeszła po Claire i wzięła ją na ręce. Czułam okropny ból brzucha, ale jakoś wstałam i pobiegłam za nią. Zeszłam po schodach, gdzie zauważyłam jej sylwetkę, jak wchodzi do piwnicy. Czemu tam?
Ledwo trzymałam się na nogach, bo ból był nie do zniesienia. Podpierałam się ścian, wchodząc do pomieszczenia z komorami.

-Nie musisz tego robić- mówiłam już na spokojnie, gdyż nie potrafiłam zbytnio wykrztusił złości z siebie

-Muszę. Robię to dla mojego syna- z kieszeni wyjęła nóż

-Ej, ej spokojnie. Nie chcę ci zrobić krzywdy. Odłóż to. Porozmawiajmy normalnie, jak ludzie- przeraziłam się na widok ostrza

Powoli podchodziłam do niej, choć bałam się, że zrobi coś głupiego. Chwila. Już to zrobiła. Porwała Claire.

-Pracujesz z Maner?- spytałam ją w prost

-Nie twoja sprawa. Odsuń się ode mnie, jeśli nie chcesz, by stała ci się krzywda- była zdesperowana

-Andre nie ma. Gdzieś zniknął i nikt nie wie gdzie. Więc nawet, jak wykonasz jakieś tam zlecenie od tej wiedźmy to go nie zobaczysz. A tego chcesz, prawda?- zaczęła się zastanawiać

Upuściła nóż na podłogę. Całe dłonie drżały ze strachu.

-Ja tylko chcę go zobaczysz?- upadł na kolana, płacząc

Współczułam jej, ale to nie był powód, by porywać Claire, Rozumiem, co czuje, tylko nie mogę pozwolić, żeby krzywdziła niewinnych. Uklękłam przed nią.

-Będzie dobrze, Lepiej schowaj się w pokoju Andre. Maner będzie wściekła, ale przejdzie jej. Ja zabiorę Claire i opatrzę jej rany. Tylko obiecaj mi, że nie zrobisz nikomu krzywdy. Znajdę go i spotkasz się z nim, ok?- wyjaśniłam wszystko, co się stanie

Mówiłam jej to na spokojnie, a ona była już nieco spokojniejsza. Wzięłam na ręce Claire i wyszłam. Przez chwilę jeszcze patrzyłam na jej rozpacz, ale potem odeszłam z ulgą, że do nic złego nie doszło.  Do jej rany przyłożyłam chusteczkę, która wsiąknęła krew. Powoli otwierała oczy, Przez nasilający się ból zeszłam do kuchni szybko po jakieś lekarstwa. W apteczce znalazłam jakieś zabijacze bólu. Połknęłam dwie tabletki, popijając wodą mineralną. Gdy wzięłam leki poszłam do swojego pokoju. Claire siedziała na łóżku, trzymając chusteczkę przy głowie.

-Dobrze się czujesz?- spytałam, patrząc na jej bladą twarz

-Mogło być lepiej. - zaśmiała się

-Wiesz, co się działo?

-Coś kojarzę. Dostałam czymś twardym w łeb i tylko tyle. A co z tobą? Nie wyglądasz najlepiej.

-Jest dobrze- kłamałam, ukrywając grymas na twarzy

-A wiesz, czemu ktoś to zrobił?- spytała zakłopotana

-Rozkaz Maner. Matka od jednego z sierot chciała zobaczyć swojego syna i w zamian za to miała cię porwać.

-Marie- wywnioskowała szybko

-Kim jest Marie?- zdziwiłam się, słysząc nieznane mi imię

-To matka Andre. Znałam ją, jak większość uśmierconych rodziców.

To było logiczne, skoro prowadziła ten sierociniec od początku. Teraz musimy pozbyć się Maner. Nadchodzi prawdziwa sprawiedliwość. Musze wyjąc swojego obrońcę w razie potrzeby obrony. Ona pewnie też jest w to uzbrojona. No nic. Musimy pomóc Claire odzyskać Lagoonę. Dla lepszego jutra.




Mamy dłuższą notkę. Miała być bardziej spektakularna, ale nie wyszło. Wybaczcie. Jednak liczę na pozytywne opinie, a jeśli macie jakieś negatywnie to chcę wiedzieć dlaczego. Wyjaśnijcie dlaczego tak sądzicie, ale piszcie. Pod notka o Lucii nie ma żadnego komentarza, więc moze tam tez zerknijcie ;)

8 komentarzy:

  1. Sporo literówek. Ale literówki to możemy pominąć, ale pozbądź się ich.
    Nie mogę się doczekać śmierci Maner.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej agonia się zbliża. W nowej miniserii zakończy swój żywot i oczywiście otworzę nowy sezon. Długo nie musisz czekać ;)

      Usuń
  2. Wow! To była walka! ;-) kurcze May jest wyjątkowo dzielna:-) Ciekawe co na to Maner? Hymm dobrze jej tak! Niech wszystko jej się posypie! Niech zginie w męczarniach! Notka super,serio<3. Jest akcja,są emocje:-*
    PS:u mnie nowa notka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, ze się podobało. Maner umrze już wkrótce. Już wpadam do cb. Cieszę się z twojego powrotu :)

      Usuń
    2. Dziękuje,też się cieszę. Ten szpital to męczarnia :-P

      Usuń
    3. Doskonale to rozumiem. Dobrze, że szybko cię wypuścili :)

      Usuń

Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi