Mam dosyć dobry humor. Andre załatwia mi teczkę, a moja nowa sojuszniczka próbuje schwytać moją matkę. Doskonale.A w duchu już wygrałam. Tym razem Claire nie uniknie śmierć. Dopilnuję tego. I jeszcze żaden z natrętnych dzieciaków już mi nie plącze się pod nogami. Po prostu wszystko idzie zgodnie z planem.
Zeszłam do piwnicy, gdzie miała na mnie czekać Marie. Tryskałam szczęściem, ale to było krótkotrwałe. Kiedy widziałam, jak klęczy przy komorach, zrozumiałam, że coś poszło nie tak. Nie miałam pojęcia, co mogłam od niej usłyszeć.
-I jak? Wykonałaś swoje zadanie?- podniosłam ją z ziemi
-Ona uciekła- odparła, próbując uniknąć mojego wzroku
-Nie rozumiem. Jak ona mogła ci uciec?!- byłam wściekła i nie ukrywałam tego
Marie podeszła do pustej ściany i z plecionymi rękoma, wyjaśniła swoją winę.
-Jakaś dziewczyna tu była po nią. Przyszła i zabrała ją. Groziłam jej nożem,ale to nic nie dało- wykrzyczała z siebie
Jak ona mogła mnie zawieść? O nie. Drugiej nie dam jej szansy. Nie będzie tak kolorowo, jak sobie wyobrażała. Za to musi zapłacić. Jednak najpierw musiałam dać jej nadzieję, że ją oszczędzę. W sumie każdemu się to należy. Odrobina nadziei.
-Zawiodłam się na tobie. Już nie zobaczysz swego syna nigdy. To będzie twoja kara. Ty wiesz, jak ważne było złapać Claire? Ona przeszkadza we wszystkich planach, więc poprosiłam cię o tylko jedno zadanie , a ty je olałaś! - wyjaśniłam jej powagę sytuacji, a ona maślanymi oczkami prosiła o wybaczenie
Chyba nadal niczego nie pojęła. Na nic jej błagania, a o litości niech zapomni. Chwyciłam ją za rękę, przyciskając do jej komory.
-Chcesz tu znowu trafić?- zagroziłam, aż w końcu zrozumiała, co nią czeka
Czasem niektórzy dorośli wciąż zachowują się, jak dziecko. I to właśnie Marie jest takim chodzącym przykładem. Liczyła na spotkanie z Andre, ale przez swoją wpadkę do tego nie dojdzie.
Otworzyłam jej komorę, która wiała już swoim chłodem. Była przerażona.
-Nie! Proszę! Tylko nie tam! Miej odrobinę litości!- upadła na kolana ze przeszklonymi oczami
Litości? No chyba mnie z kimś pomyliła. Byłam pewna, że specjalnie wypuściła moją matkę. Mówiła o jakiejś dziewczynie. May. Możliwe, że to jej sprawka. Już ja rozprawię się z tą dziewuchą. Najpierw dokończę porachunki z byłym sojusznikiem.
Mocno uderzyłam ją w głowę, by straciła przytomność. Wystarczył kawałek kamienia, leżącego na podłodze. Po tym ciosie wrzuciłam jej ciało do odpowiedniego miejsca.
-Żegnaj, Marie. Obie dobrze wiemy, że mogło być inaczej- zamknęłam komorę, lekko się uśmiechając
Dobra. Teraz pora na drugą rozprawę. May, nadchodzę.
Kiedy ostatecznie sprawdziłam stan komory, zaczęła się hibernacja Marie. Zamknęłam piwnicę na klucz. Również zauważyłam, że pułapka była unieszkodliwiona. Trudno. Nie rozbroją pozostałych na czas, Pokój May był pusty. Myślałam, ze tam będzie, ale myliłam się.
-Nie uciekniesz przede mną- powiedziałam dosyć głośno, przeczesując inne zakamarki Lagoony
Kuchnia, łazienka, biblioteka, pralnia. Nie ma jej nigdzie. Dziwne. Nie zapadła się pod ziemię, a szansa, że uciekła są nikłe. Przeszukała pokoje innym sierot, ale nie była po niej żadnego śladu. Gdzie ona się podziewa? Gdzieś musi się ukrywać? Musiałam coś przeoczyć. Sprawdziła dokładnie każdy zakamarek, każde miejsce i pokój, ale nie znalazłam May.
-Jeśli chcesz, by nikomu nie stała się krzywda,pokaż się!- zastosowałam rozkaz
A ona nic. Nie pojawiła się. Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonej się szklanki, Przecież byłam w kuchni, a może nie zauważyłam jakiegoś szczegółu. pobiegłam znów do kuchni, gdzie w ostatniej chwili złapałam uciekinierkę za rękę.
-Teraz mi nie uciekniesz. Gadaj, gdzie jest Claire?- szarpnęłam za bluzkę i jej nogi były w powietrzu
-Kto taki?- udawała głupia, ale Marie nie mogła się pomylić
-A może to Carol ją porwała, hm? Powinnam ją o to zapytać- rzuciłam jej ciało o ścianę
-Stój! Nie rób jej krzywdy. Przez ciebie cierpi. Już wystarczy tego, wiedźmo!
-Haha. Żałosne. Nie ma dość. Powiedz mi, gdzie jest Claire, a nic nikomu się nie stanie. Zależy ci na twojej przyjaciółce, prawda? A Lucia jest za mała, by coś tracić, zgadza się?
May zastanawiała się przez chwilę. To ją zagięło. Wiedziałam, że też ma jakiś słaby punkt, nawet jako taka silna dziewczyna. Zawsze to w niej podziwiałam, ale teraz to tego nienawidzę.
-To powiesz mi?- znowu podeszłam do niej
-Jest w łazience, Tam ją ostatnio widziałam
-Obyś się nie myliła- uderzyłam nią ręką i leżała bezwładnie na kafelkach przy ścianie w kuchni.
Skierowałam swoje kroki do łazienki, ale Claire tam nie było. Przeklęta dziewucha. Okłamała mnie. Niech sobie nie myśli, że jej odpuszczę Może też powinna posmakować planu Tox. Przyda jej się.
Zeszłam do piwnicy, gdzie miała na mnie czekać Marie. Tryskałam szczęściem, ale to było krótkotrwałe. Kiedy widziałam, jak klęczy przy komorach, zrozumiałam, że coś poszło nie tak. Nie miałam pojęcia, co mogłam od niej usłyszeć.
-I jak? Wykonałaś swoje zadanie?- podniosłam ją z ziemi
-Ona uciekła- odparła, próbując uniknąć mojego wzroku
-Nie rozumiem. Jak ona mogła ci uciec?!- byłam wściekła i nie ukrywałam tego
Marie podeszła do pustej ściany i z plecionymi rękoma, wyjaśniła swoją winę.
-Jakaś dziewczyna tu była po nią. Przyszła i zabrała ją. Groziłam jej nożem,ale to nic nie dało- wykrzyczała z siebie
Jak ona mogła mnie zawieść? O nie. Drugiej nie dam jej szansy. Nie będzie tak kolorowo, jak sobie wyobrażała. Za to musi zapłacić. Jednak najpierw musiałam dać jej nadzieję, że ją oszczędzę. W sumie każdemu się to należy. Odrobina nadziei.
-Zawiodłam się na tobie. Już nie zobaczysz swego syna nigdy. To będzie twoja kara. Ty wiesz, jak ważne było złapać Claire? Ona przeszkadza we wszystkich planach, więc poprosiłam cię o tylko jedno zadanie , a ty je olałaś! - wyjaśniłam jej powagę sytuacji, a ona maślanymi oczkami prosiła o wybaczenie
Chyba nadal niczego nie pojęła. Na nic jej błagania, a o litości niech zapomni. Chwyciłam ją za rękę, przyciskając do jej komory.
-Chcesz tu znowu trafić?- zagroziłam, aż w końcu zrozumiała, co nią czeka
Czasem niektórzy dorośli wciąż zachowują się, jak dziecko. I to właśnie Marie jest takim chodzącym przykładem. Liczyła na spotkanie z Andre, ale przez swoją wpadkę do tego nie dojdzie.
Otworzyłam jej komorę, która wiała już swoim chłodem. Była przerażona.
-Nie! Proszę! Tylko nie tam! Miej odrobinę litości!- upadła na kolana ze przeszklonymi oczami
Litości? No chyba mnie z kimś pomyliła. Byłam pewna, że specjalnie wypuściła moją matkę. Mówiła o jakiejś dziewczynie. May. Możliwe, że to jej sprawka. Już ja rozprawię się z tą dziewuchą. Najpierw dokończę porachunki z byłym sojusznikiem.
Mocno uderzyłam ją w głowę, by straciła przytomność. Wystarczył kawałek kamienia, leżącego na podłodze. Po tym ciosie wrzuciłam jej ciało do odpowiedniego miejsca.
-Żegnaj, Marie. Obie dobrze wiemy, że mogło być inaczej- zamknęłam komorę, lekko się uśmiechając
Dobra. Teraz pora na drugą rozprawę. May, nadchodzę.
Kiedy ostatecznie sprawdziłam stan komory, zaczęła się hibernacja Marie. Zamknęłam piwnicę na klucz. Również zauważyłam, że pułapka była unieszkodliwiona. Trudno. Nie rozbroją pozostałych na czas, Pokój May był pusty. Myślałam, ze tam będzie, ale myliłam się.
-Nie uciekniesz przede mną- powiedziałam dosyć głośno, przeczesując inne zakamarki Lagoony
Kuchnia, łazienka, biblioteka, pralnia. Nie ma jej nigdzie. Dziwne. Nie zapadła się pod ziemię, a szansa, że uciekła są nikłe. Przeszukała pokoje innym sierot, ale nie była po niej żadnego śladu. Gdzie ona się podziewa? Gdzieś musi się ukrywać? Musiałam coś przeoczyć. Sprawdziła dokładnie każdy zakamarek, każde miejsce i pokój, ale nie znalazłam May.
-Jeśli chcesz, by nikomu nie stała się krzywda,pokaż się!- zastosowałam rozkaz
A ona nic. Nie pojawiła się. Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonej się szklanki, Przecież byłam w kuchni, a może nie zauważyłam jakiegoś szczegółu. pobiegłam znów do kuchni, gdzie w ostatniej chwili złapałam uciekinierkę za rękę.
-Teraz mi nie uciekniesz. Gadaj, gdzie jest Claire?- szarpnęłam za bluzkę i jej nogi były w powietrzu
-Kto taki?- udawała głupia, ale Marie nie mogła się pomylić
-A może to Carol ją porwała, hm? Powinnam ją o to zapytać- rzuciłam jej ciało o ścianę
-Stój! Nie rób jej krzywdy. Przez ciebie cierpi. Już wystarczy tego, wiedźmo!
-Haha. Żałosne. Nie ma dość. Powiedz mi, gdzie jest Claire, a nic nikomu się nie stanie. Zależy ci na twojej przyjaciółce, prawda? A Lucia jest za mała, by coś tracić, zgadza się?
May zastanawiała się przez chwilę. To ją zagięło. Wiedziałam, że też ma jakiś słaby punkt, nawet jako taka silna dziewczyna. Zawsze to w niej podziwiałam, ale teraz to tego nienawidzę.
-To powiesz mi?- znowu podeszłam do niej
-Jest w łazience, Tam ją ostatnio widziałam
-Obyś się nie myliła- uderzyłam nią ręką i leżała bezwładnie na kafelkach przy ścianie w kuchni.
Skierowałam swoje kroki do łazienki, ale Claire tam nie było. Przeklęta dziewucha. Okłamała mnie. Niech sobie nie myśli, że jej odpuszczę Może też powinna posmakować planu Tox. Przyda jej się.
O rany! Ta Maner przekracza już wszelkie,możliwe granice! Oby zginęła w niewyobrażalnych męczarniach!...May fajnie się zachowuje,ale dziwie się,że jeszcze w tej kuchni nie chwyciła za nóż i nie zabiła tej wiedźmy! No i biedna,mocno oberwała. Notka świetna,jest kilka literówek,ale to żadna tragedia. :-D czekam na więcej:-*
OdpowiedzUsuńManer umrze juz niebawem. Teraz rusza nowa miniseria i zacznie się od znalezienia poharatanej May,
UsuńEj ja mam głupie pytanie. Może jestem tępa,ale nie umiem rozgryźć tego obrazka! :-o co on przedstawia? Niby widzę tą ręke,włosy...ale co na nim jest? Heh :-P
OdpowiedzUsuńTu chodziło o May że bardzo cierpi. I to wcale nie jest głupie pytanie . Pytaj śmiało jak chcesz coś wiedzieć ;)
Usuń