Obudziłam się nagle w nocy. Wyczulam, że coś się stało. Wyszłam z gabinetu, kierując się do piwnicy. Drzwi były niedomknięte. Cholera. Ktoś tu był, ale skąd wiedział? Jestem już skończona. Wszystko wymyka się spod kontroli. Muszę działać i to szybko, nim poznają inne tajemnice.
Do kieszeni włożyłam strzykawkę. Poszłam do pokoju Carol, która spała. Andre też tam był, ale również zasnął. Będę musiała uważać, by ich nie obudzić. No to wzięłam strzykawkę i wypełniłam ją buteleczką z trucizną. Powoli podeszłam do niej i wstrzyknęłam. Lekko odwróciła się, ale nie widziała mnie. Po cichu zamknęłam drzwi. Zużytą igłę wyrzuciłam do kosza z całą jej zawartością. Plan Tox ruszył. Teraz mi Carol nie będzie przeszkadzać. Będzie bardziej zajęta swoimi problemami niż dalszym myszkowaniem po nocy, a Lucii już nic nie wbije głupiego do głowy.
Następnego dnia poszłam do kuchni, by przygotować im śniadanie. Lucia przybiegła do jadalni i czekała na posiłek.
-Jeszcze nie zrobiłam stołu. Co tak szybko chcesz jeść?- spytałam się jej, uśmiechając
Nie odwzajemniła mojego gestu. Znowu coś jej powiedziała? A może to ta cała "święta trójca" ?
-Bo jestem głodna- odparła sucho
Coś musiało się stać, Chyba ją tracę. Muszę coś zrobić.
-A co ty taka w nie w sosie?- spytałam, a ona od razu wzięła jedną kromkę i wyszła
Nie miałam zamiaru za nią iść. Musiałam dokończyć nakrywanie stołu. Skończyłam o ósmej rano. Potem wyszłam z jadalni.
-Śniadanie!- zawołałam podopiecznych
Dzieci zbiegły ze schodów i usiadły przy stole. Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam do swojego gabinetu. Przeglądałam dokumenty na komputerze, które musiałam zabezpieczyć hasłem. Wpisałam siedem liter i zapisałam hasło. Teraz , jakby ktoś chciał mi otworzyć moje dokumenty z komputera, nie zrobi tego. Nawet, zgrywając na pendrive, czy na coś innego to bez hasła nic nie zrobi. Znałam je na pamięć i miałam je zapisane w głowie bez zbędnych karteczek czy zapisków w dzienniku. Po ukończeniu zabezpieczeń zamknęłam laptop. Schowałam go pod biurko do szafki na kluczyk. Gdy tak siedziałam bezczynnie przy biurku, wpatrywałam się przez okno na korytarz. Zauważyłam tylko May i inne dzieciaki. Jedynie nie spostrzegłam Carol, Lucii i Andre, Pewnie siedzieli w swoich pokojach. Dla pewności sprawdziłam to. Andre nie był nadal w swoim pokoju, czyli był u Carol, a Lucia? Spojrzałam przez dziurkę od klucza. Była w swoim pokoju. Jedno dobre, że trzyma się od nich z daleka. Jeszcze nie wszystko stracone. Nadal jest po mojej stronie.
Po sprawdzeniu pokoju, zeszłam do piwnicy. Ciekawe, czy coś odkryli oprócz tych komór, bo patrząc na ścianę to ukryte przejście nie zdołali odkryć. To dobrze. Jeśli doszli, aż tutaj to pewnie szukają sposobu nie ucieczkę. O nie, nie uciekną tak łatwo. Jest tyle pułapek, że nie zdołają wyjść na zewnątrz. Wystarczająco dużo, by nie mogli postawić pewnie kroku w nocy.
Zamknęłam piwnicę na klucz. W dodatku tu też czekała na nich pułapka. Niezbyt przyjemna, ale czego się nie robi dla sekretów. Mam nadzieję, że Lucia tu nie będzie się kręcić, bo już po niej. I to nie ja ją zabiję, tylko śmiertelna pułapka. Jest na tyle ukryta, że nikt jej nie zauważy.
Wszystko było gotowe. Po raz ostatni sprawdziłam pokoje. Andre nadal był z Carol. Co on się tak do niej przylepił? Wtedy usłyszałam, jak coś mówi do niej.
-Carol, nie zostawiaj nas. Nie zostawiaj mnie. Potrzebujemy cię .Ja cię potrzebuję. Proszę, zbudź się.
Patrząc przez dziurkę od klucza, widziałam, jak ją przytulił i płakał?
Ha. Zabawne a taki mężczyzna z niego. Zupełnie tak samo reagował, jak umarła mu matka i jego ojciec. Pewnie już widział w piwnicy, jak wyglądają. A może tego jeszcze uniknął. No nic, ale on nadal coś do niej mówił. Przyłożyłam ucho do drzwi.
-Przepraszam cię, że ci go zabrałem, ale ja naprawdę cały czas cię kochałem. Nie chciałem, byś była z nim. Proszę, bądź z nami. Powiedz coś, Carol.
Słyszałam, jak głos mu się łamał. I jeszcze już wszystko pamięta. Może chce zapomnieć bardziej. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi.
-Czego pani chce?- spytał, ocierając policzki z łez
-Chodź ze mną do gabinetu- wzięłam go za rękę
-Nigdzie nie idę!- krzyknął, protestując
-Czyli chcesz pamiętać o tamtym dniu?- spytałam go znowu
-Tak. Nie będziesz mi już truła głowy. Odczep się od nas wszystkich i nic nikomu nie rób!- zagroził, przyciskając mnie do ściany.
-Za późno- zaśmiałam się w jego bladą twarz
Przycisnął mnie bardziej do ściany. Był wściekły.
-Puść mnie, albo Carol dowie się, kim naprawdę jesteś. Chyba nie chcesz jej stracić? - tym razem to ja zagroziłam mu i zmięknął
Nieco ochłonął. Puścił mnie i poszedł do siebie. Mam na niego haka, więc niech mi nie grozi, bo może skończyć podobnie, jak Carol. Może plan Tox powinien też zadziałać na Andre. Im mniej ciekawskich, tym lepiej dla każdego.
Do kieszeni włożyłam strzykawkę. Poszłam do pokoju Carol, która spała. Andre też tam był, ale również zasnął. Będę musiała uważać, by ich nie obudzić. No to wzięłam strzykawkę i wypełniłam ją buteleczką z trucizną. Powoli podeszłam do niej i wstrzyknęłam. Lekko odwróciła się, ale nie widziała mnie. Po cichu zamknęłam drzwi. Zużytą igłę wyrzuciłam do kosza z całą jej zawartością. Plan Tox ruszył. Teraz mi Carol nie będzie przeszkadzać. Będzie bardziej zajęta swoimi problemami niż dalszym myszkowaniem po nocy, a Lucii już nic nie wbije głupiego do głowy.
Następnego dnia poszłam do kuchni, by przygotować im śniadanie. Lucia przybiegła do jadalni i czekała na posiłek.
-Jeszcze nie zrobiłam stołu. Co tak szybko chcesz jeść?- spytałam się jej, uśmiechając
Nie odwzajemniła mojego gestu. Znowu coś jej powiedziała? A może to ta cała "święta trójca" ?
-Bo jestem głodna- odparła sucho
Coś musiało się stać, Chyba ją tracę. Muszę coś zrobić.
-A co ty taka w nie w sosie?- spytałam, a ona od razu wzięła jedną kromkę i wyszła
Nie miałam zamiaru za nią iść. Musiałam dokończyć nakrywanie stołu. Skończyłam o ósmej rano. Potem wyszłam z jadalni.
-Śniadanie!- zawołałam podopiecznych
Dzieci zbiegły ze schodów i usiadły przy stole. Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam do swojego gabinetu. Przeglądałam dokumenty na komputerze, które musiałam zabezpieczyć hasłem. Wpisałam siedem liter i zapisałam hasło. Teraz , jakby ktoś chciał mi otworzyć moje dokumenty z komputera, nie zrobi tego. Nawet, zgrywając na pendrive, czy na coś innego to bez hasła nic nie zrobi. Znałam je na pamięć i miałam je zapisane w głowie bez zbędnych karteczek czy zapisków w dzienniku. Po ukończeniu zabezpieczeń zamknęłam laptop. Schowałam go pod biurko do szafki na kluczyk. Gdy tak siedziałam bezczynnie przy biurku, wpatrywałam się przez okno na korytarz. Zauważyłam tylko May i inne dzieciaki. Jedynie nie spostrzegłam Carol, Lucii i Andre, Pewnie siedzieli w swoich pokojach. Dla pewności sprawdziłam to. Andre nie był nadal w swoim pokoju, czyli był u Carol, a Lucia? Spojrzałam przez dziurkę od klucza. Była w swoim pokoju. Jedno dobre, że trzyma się od nich z daleka. Jeszcze nie wszystko stracone. Nadal jest po mojej stronie.
Po sprawdzeniu pokoju, zeszłam do piwnicy. Ciekawe, czy coś odkryli oprócz tych komór, bo patrząc na ścianę to ukryte przejście nie zdołali odkryć. To dobrze. Jeśli doszli, aż tutaj to pewnie szukają sposobu nie ucieczkę. O nie, nie uciekną tak łatwo. Jest tyle pułapek, że nie zdołają wyjść na zewnątrz. Wystarczająco dużo, by nie mogli postawić pewnie kroku w nocy.
Zamknęłam piwnicę na klucz. W dodatku tu też czekała na nich pułapka. Niezbyt przyjemna, ale czego się nie robi dla sekretów. Mam nadzieję, że Lucia tu nie będzie się kręcić, bo już po niej. I to nie ja ją zabiję, tylko śmiertelna pułapka. Jest na tyle ukryta, że nikt jej nie zauważy.
Wszystko było gotowe. Po raz ostatni sprawdziłam pokoje. Andre nadal był z Carol. Co on się tak do niej przylepił? Wtedy usłyszałam, jak coś mówi do niej.
-Carol, nie zostawiaj nas. Nie zostawiaj mnie. Potrzebujemy cię .Ja cię potrzebuję. Proszę, zbudź się.
Patrząc przez dziurkę od klucza, widziałam, jak ją przytulił i płakał?
Ha. Zabawne a taki mężczyzna z niego. Zupełnie tak samo reagował, jak umarła mu matka i jego ojciec. Pewnie już widział w piwnicy, jak wyglądają. A może tego jeszcze uniknął. No nic, ale on nadal coś do niej mówił. Przyłożyłam ucho do drzwi.
-Przepraszam cię, że ci go zabrałem, ale ja naprawdę cały czas cię kochałem. Nie chciałem, byś była z nim. Proszę, bądź z nami. Powiedz coś, Carol.
Słyszałam, jak głos mu się łamał. I jeszcze już wszystko pamięta. Może chce zapomnieć bardziej. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi.
-Czego pani chce?- spytał, ocierając policzki z łez
-Chodź ze mną do gabinetu- wzięłam go za rękę
-Nigdzie nie idę!- krzyknął, protestując
-Czyli chcesz pamiętać o tamtym dniu?- spytałam go znowu
-Tak. Nie będziesz mi już truła głowy. Odczep się od nas wszystkich i nic nikomu nie rób!- zagroził, przyciskając mnie do ściany.
-Za późno- zaśmiałam się w jego bladą twarz
Przycisnął mnie bardziej do ściany. Był wściekły.
-Puść mnie, albo Carol dowie się, kim naprawdę jesteś. Chyba nie chcesz jej stracić? - tym razem to ja zagroziłam mu i zmięknął
Nieco ochłonął. Puścił mnie i poszedł do siebie. Mam na niego haka, więc niech mi nie grozi, bo może skończyć podobnie, jak Carol. Może plan Tox powinien też zadziałać na Andre. Im mniej ciekawskich, tym lepiej dla każdego.
Średnio mi się podoba ta notka. Najsłabsza od dawna. Niby ciekawa, ale technicznie nie najlepiej.
OdpowiedzUsuńDużo powtórzeń, brak logicznego sensu w niektórych zdaniach, błędy składniowe. Lecz nie martw się, bo nie ma ich aż tak dużo. Po prostu ta notka jakoś tak... odstaje od reszty.
Pozdrawiam.
Tak samo, jak była o wspomnieniach Andre. Rozumiem cię, ale nie wiedziałam , jak to złożyć w całość Wybacz, jeśli cię zawiodłam i dostrzegłeś potężny chaos ;(
UsuńMoże w następnej notce będzie lepiej ;)
Wrrr! Ta Maner doprowadza mnie do szału! No i prosze,kolejna zagadka kryjąca się w piwnicy,ciekawe co tym razem:-o Kurcze mam nadzieje,że nikt nie wpadnie w tą śmiertelną pułapkę. A więc ta dolegliwość Carol to nic innego jak zasługa Maner! Ale się tu dzieje!:-D Notka świetna,czekam na wiecej i więcej!<3
OdpowiedzUsuńOtruła się przez to buteleczkę, którą stłukła, a,potem Maner dokończyła dzieła. Chyba nikt jej nie polubi :D Następna notka będzie jutro z nowej mini serii Czas wspomnień. Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę . Zapraszam ;)
UsuńAhaa,no tak:-D. To już nie mogę sie doczekać i z pewnościa nikogo nie zawiedziesz,nie martw się<3
UsuńMam taką nadzieję ;)
UsuńManer. Jak ja jej nie lubie, a do tego jeszcze dolaczyl do niej Andre.
OdpowiedzUsuńBiedna Carol. Mam nadzieje, ze uda im sie uciec. Trzymam na nich kciuki ;)
Notka super !
Andre nie jest z Maner. Trzyma się z Colią . A do ucieczki jeszcze daleka droga. Fajnie, że nadal tu zaglądasz. Nowa notka już jutro ;)
UsuńHej. Na wstępię poprosiłabym cię, aby w komentarzach na tym blogu można było pisać z anonima. Prosze o to, bo kiedyś prosiłaś moich czytelników, by wpadali tutaj do cb, a oni nie mają bloggera xD Nawet nie mają, jak wpisać nicku (ew. go dopisać, jakby była możliwość komentowania z anonima).
OdpowiedzUsuńNotka oczywiście super. Fakt, wyłapałam trochę powtórzeń (u mnie też zresztą są :P). Mimo to najbardziej chyba odczułam moment, kiedy Andre wyjawił prawdę nieprzytomnej Carol. Ugh,, zabolało. Zapewne nie odważyłby się tego wyjawić od tak, gdyby nie ta sytuacja. No i ten plan Tox. Rozumiem, że jego głównym celem jest pozabijanie dzieciaków wchodzących Maner w paradę?
I mam jeszcze jedno pytanie, które mnie nurtuje. Jak wiadomo nie mogą uciec z sierocińca. Nawet wyjść na zewnątrz, dobrze rozumiem? Jeżeli tak, to oni są tam zamknięci i uwięzieni. Why? Czasem muszą się przewietrzyć, by im nie odbiło xD
Świetnie dedukujesz. Masz rację z planem Tox i jego celem. Niestety dzieciaki są zamknięte na klucz i wyjście na powietrze jest niemożliwe . Aha i poszukam opcji anonima przy komentarzach, ale wydaje mi się , że jest aktywne . No to dziś nowa notka. Dam znać , jak się pojawi ;)
UsuńU mnie nowa notka:-*
OdpowiedzUsuńOk już sprawdzam ;)
UsuńU mnie nowy rozdzialik;)
OdpowiedzUsuńImaa.blog.
Ok, dzięki za info ;)
Usuń