Dostałam wiadomość od Carol. Lucia, 13 lat, świeczki, tort. Co ona planuje? Urodziny? Skoro mowa o świeczkach i torcie to musi chodzić o to. Hmm dość szybko się pozbierała z rozpaczy. To dobrze. Potrzebujemy każdej pary rąk. Carol jest nam potrzebna jako dowódczyni Colia.
Jeszcze tego samego dnia po południu, mieliśmy spotkanie grupy. Byliśmy w pokoju Carol bez obecności Lucii.
-Dzięki, że przyszliście. Mam dla was pilną sprawę. Znacie Lucię. tak? Wiecie, że jutro kończy 13 lat, dlatego pomyślałam, by zrobić dla niej miłą niespodziankę. Jakoś zróbmy coś, by dla niej był to dzień niezapomniany. To jeszcze dziecko i na smutki ma czas. To jak? Wchodzicie w to?- spytała, wyjaśniając powagę sytuacji
Andre od razu zabrał głos w dyskusji. On to zawsze musi coś mieć do powiedzenia.
- No dobra, ale znasz zasady. Nie możemy tak po protu jej zrobić urodzin. Maner się na to nie zgodzi. Jak to chcesz rozegrać?- podniósł głos na Carol
Nie podobał mu się ten pomysł, ale to nie musi od razu ją krytykować. Ma rację. Lucia nie powinna się smucić, tylko cieszyć się życiem,.A skoro ma mieć urodziny to tym bardziej.
-Dwa słowa. Impreza niespodzianka.
Andre nadal nie miał zamiaru brać w tym udziału. Był wściekły, że chcemy łamać zasady dla małolaty. A co on, by zrobił na jej miejscu? Nie chciałby mieć fajnych urodzin chociaż raz? Czasami zachowuje się, jak egoista. On chce tylko uciec i guzik go obchodzą inni,. Ja bym go wywaliła z Colia, ale Carol się upiera, ze jest nam potrzebny. Jako jedyny zna się na komputerach i to jest użyteczna zdolność.
-Czy już kompletnie zgłupiałaś?! Ta piwnica namieszała ci w głowie? I nadal spiskujesz przeciwko Maner?- wściekł się Andre
-Zamknij mordę, debilu- strzeliłam mu ręką w policzek
Wkurzył mnie. Nie wytrzymałam. Carol stała osłupiała. No i zaczęło się piekło.
-Ej no spokój!- krzyknęła do nas
-Carol, wybacz. Wiesz, że łatwo mnie jest wyprowadzić z równowagi.- wytłumaczyłam swoje zachowanie
-Wybaczam, ale przeproś Andre- zasugerowała
-To on ma cię przeprosić jako pierwszy. Nie ma prawa mówić o tobie źle. Masz fajny pomysł. Ja pomogę zrobić te urodziny. Będzie je miło wspominać- wyznałam szczerze, patrząc, jak Carol traci równowagę psychicznie
-To ja czekam na twoje przeprosiny, May. Chyba też na nie zasługuję, prawda?- zniósł gniew na spokojne granice
-Najpierw przeproś Carol- popchnęłam go bliżej niej
Długo stał bez słowa, aż otworzył gębę.
-No dobra, przepraszam. Wiesz, że łamanie zasad źle się kończy. Nie chcę mieć kłopotów.- wyżalił się Andre
No nareszcie. Przyznał, co serio o tym myśli. Postanowiliśmy upiec małą babeczkę i dać do niej małą świeczkę. Akurat mieliśmy wszystko, co trzeba.
-Ok, a gdzie będzie impreza?- spytałam
-Biblioteka. Tam będzie najlepiej. Niczego się nie domyśli. Będzie dobrze- podniosła nas na duchu
Nim wszyscy wyszli z pokoju, przeprosiłam Andre.
-Sory, że ci wpieprzyłam, ale, jak będziesz tak mówił o Carol to pożałujesz- zagroziłam mu palcem
-O, May jakie to szczere- zaśmiał się
-A chcesz zarobić jeszcze raz?
-Nie no odpuść. To do jutra- wyszedł z pokoju Carol.
Wróciliśmy do swoich pokoi. Myślałam, jak to się jutro porobi. Miałam nadzieję, że Maner nas nie nakryje. Andre musi pogodzić się z naszym pomysłem. Zrozumie to, a w ryj mu się należało. To za to, jak gada o mojej przyjaciółce. Idiota i kretyn. Zobaczymy, czy nie zepsuje nic jutro. Liczę na wyrozumiałość Colii. Lucia, to będzie twój niezapomniany dzień. Przysięgam na odwagę, lojalność, otwartość, ambicje i mądrość Colia.
Jeszcze tego samego dnia po południu, mieliśmy spotkanie grupy. Byliśmy w pokoju Carol bez obecności Lucii.
-Dzięki, że przyszliście. Mam dla was pilną sprawę. Znacie Lucię. tak? Wiecie, że jutro kończy 13 lat, dlatego pomyślałam, by zrobić dla niej miłą niespodziankę. Jakoś zróbmy coś, by dla niej był to dzień niezapomniany. To jeszcze dziecko i na smutki ma czas. To jak? Wchodzicie w to?- spytała, wyjaśniając powagę sytuacji
Andre od razu zabrał głos w dyskusji. On to zawsze musi coś mieć do powiedzenia.
- No dobra, ale znasz zasady. Nie możemy tak po protu jej zrobić urodzin. Maner się na to nie zgodzi. Jak to chcesz rozegrać?- podniósł głos na Carol
Nie podobał mu się ten pomysł, ale to nie musi od razu ją krytykować. Ma rację. Lucia nie powinna się smucić, tylko cieszyć się życiem,.A skoro ma mieć urodziny to tym bardziej.
-Dwa słowa. Impreza niespodzianka.
Andre nadal nie miał zamiaru brać w tym udziału. Był wściekły, że chcemy łamać zasady dla małolaty. A co on, by zrobił na jej miejscu? Nie chciałby mieć fajnych urodzin chociaż raz? Czasami zachowuje się, jak egoista. On chce tylko uciec i guzik go obchodzą inni,. Ja bym go wywaliła z Colia, ale Carol się upiera, ze jest nam potrzebny. Jako jedyny zna się na komputerach i to jest użyteczna zdolność.
-Czy już kompletnie zgłupiałaś?! Ta piwnica namieszała ci w głowie? I nadal spiskujesz przeciwko Maner?- wściekł się Andre
-Zamknij mordę, debilu- strzeliłam mu ręką w policzek
Wkurzył mnie. Nie wytrzymałam. Carol stała osłupiała. No i zaczęło się piekło.
-Ej no spokój!- krzyknęła do nas
-Carol, wybacz. Wiesz, że łatwo mnie jest wyprowadzić z równowagi.- wytłumaczyłam swoje zachowanie
-Wybaczam, ale przeproś Andre- zasugerowała
-To on ma cię przeprosić jako pierwszy. Nie ma prawa mówić o tobie źle. Masz fajny pomysł. Ja pomogę zrobić te urodziny. Będzie je miło wspominać- wyznałam szczerze, patrząc, jak Carol traci równowagę psychicznie
-To ja czekam na twoje przeprosiny, May. Chyba też na nie zasługuję, prawda?- zniósł gniew na spokojne granice
-Najpierw przeproś Carol- popchnęłam go bliżej niej
Długo stał bez słowa, aż otworzył gębę.
-No dobra, przepraszam. Wiesz, że łamanie zasad źle się kończy. Nie chcę mieć kłopotów.- wyżalił się Andre
No nareszcie. Przyznał, co serio o tym myśli. Postanowiliśmy upiec małą babeczkę i dać do niej małą świeczkę. Akurat mieliśmy wszystko, co trzeba.
-Ok, a gdzie będzie impreza?- spytałam
-Biblioteka. Tam będzie najlepiej. Niczego się nie domyśli. Będzie dobrze- podniosła nas na duchu
Nim wszyscy wyszli z pokoju, przeprosiłam Andre.
-Sory, że ci wpieprzyłam, ale, jak będziesz tak mówił o Carol to pożałujesz- zagroziłam mu palcem
-O, May jakie to szczere- zaśmiał się
-A chcesz zarobić jeszcze raz?
-Nie no odpuść. To do jutra- wyszedł z pokoju Carol.
Wróciliśmy do swoich pokoi. Myślałam, jak to się jutro porobi. Miałam nadzieję, że Maner nas nie nakryje. Andre musi pogodzić się z naszym pomysłem. Zrozumie to, a w ryj mu się należało. To za to, jak gada o mojej przyjaciółce. Idiota i kretyn. Zobaczymy, czy nie zepsuje nic jutro. Liczę na wyrozumiałość Colii. Lucia, to będzie twój niezapomniany dzień. Przysięgam na odwagę, lojalność, otwartość, ambicje i mądrość Colia.
O Boże! Uwielbiam May. Jest taka bezpośrednia i szczera! Muszę zmienić swój głos w ankiecie! Cudo! Natomiast Andre niech już zdechnie :'(
OdpowiedzUsuńAnkieta się już kończy. Nie zmieniaj głosu. A ta May. Hehe no trochę przesadziłam ;D
UsuńHaha! Andre dostał! Z jednej strony mu się należało,ale też rozumiem jego obawy. Byle Maner czegoś się nie domyśliła!:-o Ciekawe jakie będą te urodziny;-) No i musze wspomnieć jeszcze o tym uderzeniu May,haha fajnie to wygląda;-) czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńTrochę humoru musi być . Urodziny Lucii będą niezapomniane ;)
Usuń