Wariat. Inaczej nie mogę nazwać Andre. Po jaką cholerę wyjął ciało trupa z komory? Jak on się dostał do piwnicy? Czy nie ma lepszych zajęć do roboty?
Zeszłam na dół, a tam były otwarte drzwi. W ścianę było wbite ostrze. Czyli ktoś uruchomił pułapkę. Tylko kogo korciło tu wchodzić? Przewrócone krzesło? One uciekły. O kurde. Mam przerąbane. Muszę znaleźć Claire, bo May pewnie jest w swoim pokoju.
Z wściekłości rzuciłam krzesłem o ścianę. Byłam zła na siebie. Za to, jak nie dopilnowałam więźniów. W dodatku Andre zabrał jedno z ciał, tylko matki. On zaczyna wariować. Nie wiem, czy mogę mu powierzyć kolejne zadanie, a potrzebuję go.
Kiedy nieco ochłonęłam sprawdziłam inne komory, czy kogoś nie brakuje. Na szczęście wziął tylko nią. Teraz musiałam rozmówić się z nim. Może jeszcze będzie posłuszny i zrobi, co mu każde, nawet coś okropnego. Do tego doszło, że wszystko jest do wykorzystania. Zwłaszcza moc ostrza.
Powoli kroczyłam po schodach, zmierzając do jego pokoju. Delikatnie pociągnęłam za klamkę, otwierając drzwi.
-Już się ogarnąłeś?- spytałam, patrząc, jak ciało jego matki leżało w jego łóżku przykryte kocem
-Zawsze jestem ogarnięty. Nie to, co ty- wymierzył na mnie wzrokiem
-Uważaj, co mówisz, Andre. Nie widzisz, co ty robisz? Myślisz, że twoja matka nadal żyje. Może chcesz trafić pod opiekę psychiatry?- zasugerowałam
-Nie jestem szaleńcem. Ona żyje! Słyszałem jej oddech!- wykrzyczał, przekonując do swoich racji
Biedny Andre. Postradał zmysły. Jednak może jeszcze uda mi się jakoś go wykorzystać.
-Mam do ciebie pewne zadanie. Czy wykonasz je, mimo wszystko?- podeszłam do niego nieco bliżej, odsuwając go od łóżka, bo ciągle dotykał czoła matki
Wahał się. To było widać, bo zastygnął w miejscu. Myślał nie będąc świadomy, co będzie musiał zrobić.
-Tak. Mów, co mam zrobić- wykrztusił ledwo słowa
-Musisz coś dla mnie odzyskać. Wszelkie wskazówki znajdziesz na kartce w kieszeni od spodni.
-A czemu tam?- zdziwił się
-Bo tak- stłukłam mu wazon na głowie
Upadł bezwładnie na ziemię. Szybko go wzięłam ze sobą do drzwi wyjściowych. Położyłam go tam, a ja zajęłam się dalszym planem. Wykręciłam numer do pewnej placówki psychiatrycznej w Niemczech. Była blisko Lagoony, więc łatwo go odnajdę.
-Dzień dobry. Mówi Alicia Trade. Dzwonię w sprawie pewnej sieroty, która chciała popełnić samobójstwo wielokrotnie w sierocińcu. Proszę, żebyście mu pomogli. Podaję adres
Podałam im wszelkie dane potrzebne do znalezienia sierocińca. Wiem, że Andre będzie na mnie wściekły, ale to jedyny sposób.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam kluczami. Do środka weszła kobieta i mężczyzna w fartuchach białych z plakietkami placówki.
-To on?- wskazała na Andre, leżącego na ziemi
-Tak. Proszę pomóżcie mu. To jeszcze dzieciak. Powinien jeszcze żyć- udawałam błaganie, a on od razu go zabrali do białej furgonetki
-Bez obaw. Zajmiemy się nim
Kiedy odjechali z placu, odczułam ulgę. Teraz Andre mógł wykonać zadanie. Gdy się obudzi to sobie przypomni, co ma zrobić. I ja będę zadowolona. Mam więcej czasu na szukanie swojej matki. Dla bezpieczeństwa zamknęłam drzwi do Lagoony. Już nikt stąd nie wyjdzie.
Zeszłam na dół, a tam były otwarte drzwi. W ścianę było wbite ostrze. Czyli ktoś uruchomił pułapkę. Tylko kogo korciło tu wchodzić? Przewrócone krzesło? One uciekły. O kurde. Mam przerąbane. Muszę znaleźć Claire, bo May pewnie jest w swoim pokoju.
Z wściekłości rzuciłam krzesłem o ścianę. Byłam zła na siebie. Za to, jak nie dopilnowałam więźniów. W dodatku Andre zabrał jedno z ciał, tylko matki. On zaczyna wariować. Nie wiem, czy mogę mu powierzyć kolejne zadanie, a potrzebuję go.
Kiedy nieco ochłonęłam sprawdziłam inne komory, czy kogoś nie brakuje. Na szczęście wziął tylko nią. Teraz musiałam rozmówić się z nim. Może jeszcze będzie posłuszny i zrobi, co mu każde, nawet coś okropnego. Do tego doszło, że wszystko jest do wykorzystania. Zwłaszcza moc ostrza.
Powoli kroczyłam po schodach, zmierzając do jego pokoju. Delikatnie pociągnęłam za klamkę, otwierając drzwi.
-Już się ogarnąłeś?- spytałam, patrząc, jak ciało jego matki leżało w jego łóżku przykryte kocem
-Zawsze jestem ogarnięty. Nie to, co ty- wymierzył na mnie wzrokiem
-Uważaj, co mówisz, Andre. Nie widzisz, co ty robisz? Myślisz, że twoja matka nadal żyje. Może chcesz trafić pod opiekę psychiatry?- zasugerowałam
-Nie jestem szaleńcem. Ona żyje! Słyszałem jej oddech!- wykrzyczał, przekonując do swoich racji
Biedny Andre. Postradał zmysły. Jednak może jeszcze uda mi się jakoś go wykorzystać.
-Mam do ciebie pewne zadanie. Czy wykonasz je, mimo wszystko?- podeszłam do niego nieco bliżej, odsuwając go od łóżka, bo ciągle dotykał czoła matki
Wahał się. To było widać, bo zastygnął w miejscu. Myślał nie będąc świadomy, co będzie musiał zrobić.
-Tak. Mów, co mam zrobić- wykrztusił ledwo słowa
-Musisz coś dla mnie odzyskać. Wszelkie wskazówki znajdziesz na kartce w kieszeni od spodni.
-A czemu tam?- zdziwił się
-Bo tak- stłukłam mu wazon na głowie
Upadł bezwładnie na ziemię. Szybko go wzięłam ze sobą do drzwi wyjściowych. Położyłam go tam, a ja zajęłam się dalszym planem. Wykręciłam numer do pewnej placówki psychiatrycznej w Niemczech. Była blisko Lagoony, więc łatwo go odnajdę.
-Dzień dobry. Mówi Alicia Trade. Dzwonię w sprawie pewnej sieroty, która chciała popełnić samobójstwo wielokrotnie w sierocińcu. Proszę, żebyście mu pomogli. Podaję adres
Podałam im wszelkie dane potrzebne do znalezienia sierocińca. Wiem, że Andre będzie na mnie wściekły, ale to jedyny sposób.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam kluczami. Do środka weszła kobieta i mężczyzna w fartuchach białych z plakietkami placówki.
-To on?- wskazała na Andre, leżącego na ziemi
-Tak. Proszę pomóżcie mu. To jeszcze dzieciak. Powinien jeszcze żyć- udawałam błaganie, a on od razu go zabrali do białej furgonetki
-Bez obaw. Zajmiemy się nim
Kiedy odjechali z placu, odczułam ulgę. Teraz Andre mógł wykonać zadanie. Gdy się obudzi to sobie przypomni, co ma zrobić. I ja będę zadowolona. Mam więcej czasu na szukanie swojej matki. Dla bezpieczeństwa zamknęłam drzwi do Lagoony. Już nikt stąd nie wyjdzie.
Ale z tej Maner suka. Boże. Oby ktoś wreszcie ją zadźgał.
OdpowiedzUsuńManer długo nie pożyje. Zapewniam cię o to, bo dojdzie do starcia. Walka między matką a córką o Lagoonę.
UsuńALE FAJNIE
UsuńWiedziałam, ze to ci się spodoba :D
UsuńAle się dzieje! Na tą calą Maner to brakuje mi juz obelg!:-o. Jakie zadanie powierzyła Andre? Czemu w psychiatryku?! Ale mnie zaciekawiłas,super notka!:-* już nie moge doczekać się kolejnej!<3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jakoś was zainteresowałam. Pamiętasz na pewno, jak May znalazła dokumenty o chorobie Maner. I tam było napisane, że siedziała w psychiatryku, a Andre musi coś dla niej znaleźć. Trochę poczekasz na odpowiedź ;)
UsuńRzeczywiście! O kurde,to będzie ciekawe:-D
UsuńNa pewno ;)
UsuńAndre w psychiatryku? Ciekawe co sie teraz wydarzy. Ciekawa jestem jak to sie skonczy. Mam nadzieje, ze Maner predzej czy pozniej zginie. !
OdpowiedzUsuńSUPER!
U mnie nn :*
Maner zginie, ale jeszcze ma na to czas, a z tym psychiatrykiem miał być szok. Fajnie, ze dodałaś nn. Już idę czytac ;)
UsuńU mnie kolejna notka :*
OdpowiedzUsuńSuper. Już czytam ;)
Usuń