Andre już nie ma z nami. Dobrze, że zniknął z Colii. To był sprawiedliwy wyrok. Bardzo mnie ucieszyła decyzja naszej Carol. Jednak byłam ciekawa, co on jej powiedział. Poszłam ją o to zapytać. Na pewno mi odpowie. Przecież nie zwierzał się z tajemnic w czasie rozprawy.
- Dobrze zrobiłaś, Carol. Dobrze, ze nie ma zdrajcy w Colii. A co ci mówił przed wyrokiem? Chciał cię do czegoś przekonać?- zaczęłam rozmowę
-To nieważne. To były puste słowa. Sprawa skończona. Andre już nie ma- odparła, zbierając zeszyt z mównicy
Od razu szybkim krokiem wyszła z biblioteki. Widziałam, że nie miała ochoty rozmawiać. Nadal nie wiedziałam, jakie" puste słowa" powiedział do niej. Usiadłam na krześle zrezygnowana. Obok mnie usiadła May.
-Nie przejmuj się. Przejdzie jej.- uśmiechnęła się do mnie
-Czy bez niego damy radę uciec?- spytałam zaniepokojona całą tą sytuacją
-Damy radę bez problemu. Po prostu dłużej nam to zajmie, ale będzie dobrze- poklepała po ramieniu
-Może masz rację. Za bardzo się przejmuję, ale naprawdę chcę już stąd uciec- uniosłam nieco głos, ale w porę mnie uciszyła, by Maner nas nie usłyszała
-Tak, jak wszyscy, choć Andre to niech tu gnije, jak najdłużej. Niech się słucha tej baby i niech robi, co chce. Dla nas już przestał istnieć. Skrzywdził Carol, bo zabił Marco.- wyjaśniła May
Faktycznie. Andre ją bardzo skrzywdził. Słyszałam, co powiedziała. Marco był związany z Colią, bo Carol była jego dziewczyną. To dlatego dała surowy wyrok. A zresztą dwulicowego oszusta nie potrzebujemy.
-Rozumiem. Współczuję jej. Biedna- było mi jej żal
-Nie martw się. Poradzi sobie. Jest silna.
-Tak, jak ty?- zaśmiałam się przez chwilkę
-Zdecydowanie bardziej. Wpieprzyć facetowi w ryja to każdy potrafi- również się uśmiała
Poprawił nam się humor. Byłyśmy rozbawione, ale to nie trwało długo. Zauważyłyśmy, jak Andre wychodził z gabinetu Maner.
-A to zdrajca, a się wypierał.
May chciała już mu wymierzyć sprawiedliwość. W porę ją szarpnęłam za bluzkę.
-Nie rób nic głupiego
-Lucia, to nie będzie mój pierwszy raz- nadal była zadowolona
Czy ją to bawi, jak myśli, by mu przywalić? Chyba tak, bo nie przestała szczerzyć swojego uśmiechu. Już gestem rak pokazała, na co miała ochotę. Trochę mi szkoda Andre. Andre? Szkoda? Nie no żartuję. Nie będę kłamać w swoim dzienniczku. Bardzo mnie cieszyło, że bardziej oberwie za swoją zdradę. Jednak w pewnej chwili się wycofała. Coś ją zszokowało, bo stała przyparta do ściany.
-Co jest?
-Widzisz, co trzyma w rękach?- pokazała mi palcem
-Nie wierzę. Czyli jednak jest z nią.
-Wykonuje za nią robotę. A to drań jeden.
May znowu chciała ruszyć do przodu, ale on wszedł do pokoju. Wszyscy byli w pokojach, ale nie każdy spał. Słyszałam czyjeś jęki zza ścian. Po głosie poznałam Carol. Pewnie miała koszmar. W tym sierocińcu każdy ma koszmary.
- Dobrze zrobiłaś, Carol. Dobrze, ze nie ma zdrajcy w Colii. A co ci mówił przed wyrokiem? Chciał cię do czegoś przekonać?- zaczęłam rozmowę
-To nieważne. To były puste słowa. Sprawa skończona. Andre już nie ma- odparła, zbierając zeszyt z mównicy
Od razu szybkim krokiem wyszła z biblioteki. Widziałam, że nie miała ochoty rozmawiać. Nadal nie wiedziałam, jakie" puste słowa" powiedział do niej. Usiadłam na krześle zrezygnowana. Obok mnie usiadła May.
-Nie przejmuj się. Przejdzie jej.- uśmiechnęła się do mnie
-Czy bez niego damy radę uciec?- spytałam zaniepokojona całą tą sytuacją
-Damy radę bez problemu. Po prostu dłużej nam to zajmie, ale będzie dobrze- poklepała po ramieniu
-Może masz rację. Za bardzo się przejmuję, ale naprawdę chcę już stąd uciec- uniosłam nieco głos, ale w porę mnie uciszyła, by Maner nas nie usłyszała
-Tak, jak wszyscy, choć Andre to niech tu gnije, jak najdłużej. Niech się słucha tej baby i niech robi, co chce. Dla nas już przestał istnieć. Skrzywdził Carol, bo zabił Marco.- wyjaśniła May
Faktycznie. Andre ją bardzo skrzywdził. Słyszałam, co powiedziała. Marco był związany z Colią, bo Carol była jego dziewczyną. To dlatego dała surowy wyrok. A zresztą dwulicowego oszusta nie potrzebujemy.
-Rozumiem. Współczuję jej. Biedna- było mi jej żal
-Nie martw się. Poradzi sobie. Jest silna.
-Tak, jak ty?- zaśmiałam się przez chwilkę
-Zdecydowanie bardziej. Wpieprzyć facetowi w ryja to każdy potrafi- również się uśmiała
Poprawił nam się humor. Byłyśmy rozbawione, ale to nie trwało długo. Zauważyłyśmy, jak Andre wychodził z gabinetu Maner.
-A to zdrajca, a się wypierał.
May chciała już mu wymierzyć sprawiedliwość. W porę ją szarpnęłam za bluzkę.
-Nie rób nic głupiego
-Lucia, to nie będzie mój pierwszy raz- nadal była zadowolona
Czy ją to bawi, jak myśli, by mu przywalić? Chyba tak, bo nie przestała szczerzyć swojego uśmiechu. Już gestem rak pokazała, na co miała ochotę. Trochę mi szkoda Andre. Andre? Szkoda? Nie no żartuję. Nie będę kłamać w swoim dzienniczku. Bardzo mnie cieszyło, że bardziej oberwie za swoją zdradę. Jednak w pewnej chwili się wycofała. Coś ją zszokowało, bo stała przyparta do ściany.
-Co jest?
-Widzisz, co trzyma w rękach?- pokazała mi palcem
-Nie wierzę. Czyli jednak jest z nią.
-Wykonuje za nią robotę. A to drań jeden.
May znowu chciała ruszyć do przodu, ale on wszedł do pokoju. Wszyscy byli w pokojach, ale nie każdy spał. Słyszałam czyjeś jęki zza ścian. Po głosie poznałam Carol. Pewnie miała koszmar. W tym sierocińcu każdy ma koszmary.
O rany! Jak ten Andre mnie irytuje,szkoda,że May mu nie przywaliła! :-/ No i moja biedna Carol,co za koszmar. Notka świetna,chociaż krótka. Czekam na dalszy ciąg:-*
OdpowiedzUsuńJutro dowiesz się, jaki koszmar śnił się Carol i co będzie z Colia. Zapraszam, i jak coś to dam ci znać ;)
UsuńOczywiście,będę czekać <3
Usuń:D
UsuńNiech zacznie się mordor. Niech wszyscy zginą oprócz Carol, która jako jedyna ucieknie z sierocińca i będzie planowała zemstę na Maner oraz Andre xDD
OdpowiedzUsuńWhoa nie wyprzedzaj fabuły . Ktos umrze, ale jest czas. Spokojnie, Paul. Dla ciebie będą aż dwie ofiary ;)
UsuńJaki Andre jest irytujacy. Tu wyznaje Carol milosc a potem chce ja otruc. Niech sam zginie !
OdpowiedzUsuńNotka super. <3
Ps. U mnie nn :)
No to być może Andre coś się stanie. Wszyscy go nienawidzą. Jeszcze daleko do końca i wszystko może się wydarzyć .
Usuń