Zrobiłem to. Dołączyłem do Maner, a oni wyrzucili mnie z Colii. Stało się i nic tego nie zmieni. Straciłem Carol, ale nie na długo. Odzyskam ją, bo będę o nią walczył. Czasem cieszę się, co zrobiłem. Że zabiłem Marco. Nie zasługiwał na nią. Carol potrzebowała zawsze prawdziwego mężczyzny, a nie jakiegoś dzieciaka.
Obudziłem się wcześnie rano. Do kieszeni od bluzy schowałem buteleczkę, która dała mi Maner. Miałem do wykonania ważne zadanie. Musiałem pokazać, że może mi zaufać i zrobię coś, czego na pewno pożałuję. Zatruję Carol.
Ubrałem się luźno w zwykły biały t-shirt, ciemnoniebieską bluzę, ciemne dżinsy i czarne trampki. Zszedłem gotowy na dół. Przekąsiłem jedną kromkę z dżemem i wypiłem sok. Nikogo jeszcze nie było w jadalni, ale po schodach już schodziła Carol. Dobrze pamiętałem, jaką szklankę zwykle bierze na kawę. Poczekałem tylko, aż się pojawi reszta sierot na śniadanie. Potrzebowałem dobrego kamuflażu przy zadaniu. Stałem przy mikrofalówce, udając, że szukam czegoś w kuchni. Podeszłą do mnie May.
-Czego szukasz? Tu masz talerze, jakbyś nie wiedział - wskazała na półkę z talerzami
-Spoko- odparłem chłodno i do razu poszła usiąść obok Carol.
Dziwnie się na mnie patrzyła. Chyba zachowywałem się zbyt podejrzanie. Musiałem wyluzować. Odszedłem od szafek i otworzyłem lodówkę. W tym samym czasie Carol miała już zrobioną kawę. Gadała z May, wiec miałem szansę wlać zawartość butelki niespostrzeżenie.
-Kilka kropel w zupełności wystarczy- powiedziałem do siebie szeptem
Później odsunąłem się i wyszedłem. Obserwowałem z daleka rozwój wydarzeń. Wzięła ręką za kubek pełen kawy. Kolor by taki sam, więc nie mogła wiedzieć, ze coś tam jej dolałem. Wypiła cały napój. Nie czuła żadnych oznak otrucia. Od razu poszła do swojego pokoju, a ja poszedłem za nią. Przez dziurkę od klucza patrzyłem, co robiła. Interesowało mnie to, jak toksyny na nią zadziałają. Może być na nie odporna, ale ostatnio też się słabo czuła, czyli nie jest tak odporna. Nagle poczułem, ze ktoś za mną stoi. Na szczęście to była tylko Maner.
-Co tu robisz? Powinieneś wykonywać zadanie, które ci zleciłam- odsunęła mnie od drzwi
-Gotowe- pokazałem pustą buteleczkę
-Dobrze się spisałeś. Odejdź stąd i wracaj do pokoju. Wszystko się rozwinie w swoim czasie. Plan Tox ruszył
Poszedłem do siebie według nakazu zleceniodawczyni. Po głowie chodziły różne myśli. Dlaczego słucham się Mnaer? Czemu chcę zaszkodzić Carol? Przecież ja kocham nadal, a robię coś dla niej złego. Głupie sumienie. Dopiero teraz się odzywa po całym zajściu. Już za późno. Nic już nie naprawię.
https://www.youtube.com/watch?v=qS3JFCgblMQ
Obudziłem się wcześnie rano. Do kieszeni od bluzy schowałem buteleczkę, która dała mi Maner. Miałem do wykonania ważne zadanie. Musiałem pokazać, że może mi zaufać i zrobię coś, czego na pewno pożałuję. Zatruję Carol.
Ubrałem się luźno w zwykły biały t-shirt, ciemnoniebieską bluzę, ciemne dżinsy i czarne trampki. Zszedłem gotowy na dół. Przekąsiłem jedną kromkę z dżemem i wypiłem sok. Nikogo jeszcze nie było w jadalni, ale po schodach już schodziła Carol. Dobrze pamiętałem, jaką szklankę zwykle bierze na kawę. Poczekałem tylko, aż się pojawi reszta sierot na śniadanie. Potrzebowałem dobrego kamuflażu przy zadaniu. Stałem przy mikrofalówce, udając, że szukam czegoś w kuchni. Podeszłą do mnie May.
-Czego szukasz? Tu masz talerze, jakbyś nie wiedział - wskazała na półkę z talerzami
-Spoko- odparłem chłodno i do razu poszła usiąść obok Carol.
Dziwnie się na mnie patrzyła. Chyba zachowywałem się zbyt podejrzanie. Musiałem wyluzować. Odszedłem od szafek i otworzyłem lodówkę. W tym samym czasie Carol miała już zrobioną kawę. Gadała z May, wiec miałem szansę wlać zawartość butelki niespostrzeżenie.
-Kilka kropel w zupełności wystarczy- powiedziałem do siebie szeptem
Później odsunąłem się i wyszedłem. Obserwowałem z daleka rozwój wydarzeń. Wzięła ręką za kubek pełen kawy. Kolor by taki sam, więc nie mogła wiedzieć, ze coś tam jej dolałem. Wypiła cały napój. Nie czuła żadnych oznak otrucia. Od razu poszła do swojego pokoju, a ja poszedłem za nią. Przez dziurkę od klucza patrzyłem, co robiła. Interesowało mnie to, jak toksyny na nią zadziałają. Może być na nie odporna, ale ostatnio też się słabo czuła, czyli nie jest tak odporna. Nagle poczułem, ze ktoś za mną stoi. Na szczęście to była tylko Maner.
-Co tu robisz? Powinieneś wykonywać zadanie, które ci zleciłam- odsunęła mnie od drzwi
-Gotowe- pokazałem pustą buteleczkę
-Dobrze się spisałeś. Odejdź stąd i wracaj do pokoju. Wszystko się rozwinie w swoim czasie. Plan Tox ruszył
Poszedłem do siebie według nakazu zleceniodawczyni. Po głowie chodziły różne myśli. Dlaczego słucham się Mnaer? Czemu chcę zaszkodzić Carol? Przecież ja kocham nadal, a robię coś dla niej złego. Głupie sumienie. Dopiero teraz się odzywa po całym zajściu. Już za późno. Nic już nie naprawię.
A to gnojek! Teraz ma wyrzuty?! I liczy na to,że Carol go pokocha?!:-S Jak ja go nie znoszę!:-o I biedna Carol,boje się jakie mogą być skutki tego otrucia. Notka super,jak zawsze:-* czekam na więcej:-D
OdpowiedzUsuńFajnie, że się podobało . Jutro będzie niezwykla notka. ;)
UsuńExtra!:-*
UsuńPS:u mnie kolejny rozdział
Jupi. Już czytam :*
UsuńNapisałaś mi coś o jakimś zwiastunie,czyli?
UsuńPod tym postem jest filmik. Jeśli go nie widzisz to wejdź na youtube i wpisz moją nazwę czyli Anna Katari. To filmik o Unprotected.
UsuńOj to u mnie się nie da. Nie odtwarza mi,szkoda:-(
UsuńNaprawię i będzie dobrze ;)
UsuńEjjjj... i co ja mam pisac w tych komentarzach, jak caly czas sie powtarzam. No nie!
OdpowiedzUsuńA tak w ogole to mam nadzieje ze Andre zginie. Jak zawsze jestem w pelni zadowolona.
Ps. U mnie nn :*
Pisz co chcesz. Ważne że tu wchodzisz i czytasz. Już sprawdzam u cb nn ;)
Usuń