Obudziłem się w dziwnym miejscu. Nie było żadnych obrazów, tylko puste czarne ściany z jednym zakratowanym oknem. Jednym odruchem dotknąłem tyłu głowy i na ręce ujrzałem krew. Nie wiedziałem, co się stało. Byłem przerażony? Cholera. Gdzie ja jestem?
Na łóżku siedziała czarnowłosa dziewczyna . Nie znałem jej i na pewno nie znajdowałem się w Lagoonie. Byłem gdzieś indziej. Może ona mi powie. Chciałem ją zapytać, ale ona od razu udzieliła mi odpowiedzi.
-Nie zwariowałeś. Jednak jesteś w psychiatryku. Bez obaw. Nie zrobię ci krzywdy. Ktoś specjalnie cię tu wysłał. Jesteś z Lagoony. Zgadza się?- patrzyła na małe okienko.
Byłem w szoku. Nie musiałem nic jej mówić, a sama wiedziała na co chcę znać odpowiedź. Nawet znała moje takie jakby pochodzenie. Głównie większość czasu tam spędziłem.
-Tak. Jestem z Lagoony. Skąd o tym wiesz?- spytałem zdumiony jej domysłami
-Tez tam mieszkałam, aż mnie ta suka Maner wyrzuciła. Odkryłam jej tajemnicę i poznałam przeszłość. No i za to trafiłam do tego porąbanego miejsca.- odwróciła się twarzą do mnie
Kurde. Nie wiedziałem, że tez tam mieszkała. I ona ją wywaliła za poznanie sekretów? Beznadziejne. A z resztą przypomniało mi się, że miałem zajrzeć do kieszeni. Tam miałem mieć jakieś wskazówki do czegoś.
-Masz tu coś do zrobienia. Wyjmij kartkę z kieszeni- wskazała na spodnie
Trochę to dziwne. To tak, jakby czytała mi w myślach. Chyba już zwariowałem w tym psychicznym wariatkowie.
-Nie zwariowałeś. Po prostu potrafię czytać ludzkie myśli. To dar, ale i też przekleństwo. Mów mi Eve- podała mi rękę
-Andre- przedstawiłem się, odwzajemniając gest
-Wiem, jak się nazywać, Znam twoje problemy i pragnienia. Odzyskałeś matkę, ale straciłeś zaufanie swojej dziewczyny Carol. Chcesz naprawić swoje błędy, bo bardzo jej zaszkodziłeś. Przez twoją głupotę może umrze- spojrzała mi w oczy, wgłębiając się w mój umysł
To mnie zamurowało. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo Carol cierpi przeze mnie i mój niby sojusz z Maner. Nie chcę jej zabić. Nadal ją kocham. Jest dla mnie wszystkim.
-Czy możesz wyjść z mojej głowy?- wściekłem się, bo to było okropne uczucie
-Wybacz. Mówiłam ci, ze to jest tez przekleństwo. Nie mogę tego zatrzymać. To działa z automatu bez kontroli. To skutek leków, które mi dawała- wyznała Eve
-Też chciałaś o czymś zapomnieć? Co zrobiłaś?- zaciekawiło mnie jej wyznanie
-Tak. O tym, jak widziałam śmierć mojej matki. Nie potrafię wymazać tego obrazu z pamięci
Nieco się z nią rozgadałem, ale miałem zadanie do wykonania. Z kieszeni wyjąłem kartkę.
-Znajdź moją teczkę podpisana nazwiskiem Clayton i zabierz ją do Lagoony. Jesteś mądry i znajdziesz sposób na ucieczkę . Tylko nie łącz z nikim sił. To tajna misja. Maner Serio to zrobisz?- wyczytała bez patrzenia w kartkę, bo myślałem treści wiadomości
-Nie wiem. Jeśli to znajdę to sam zrobię z tym porządek.
-Dasz to Colii czy spalisz?
-Wiesz wszystko, więc więcej ci nic nie muszę mówić.
Obecność Eve mnie nieco drażniła.Zbyt wiele wiedziała. Była chodzącym skanerem. To było nie do zniesienia. A Maner chce jakiejś teczki. Mam jej to dać czy raczej sam coś z tym zrobię? Nie wiem, co uczynię, ale od tego zależy reszta mojego życia w sierocińcu.
Na łóżku siedziała czarnowłosa dziewczyna . Nie znałem jej i na pewno nie znajdowałem się w Lagoonie. Byłem gdzieś indziej. Może ona mi powie. Chciałem ją zapytać, ale ona od razu udzieliła mi odpowiedzi.
-Nie zwariowałeś. Jednak jesteś w psychiatryku. Bez obaw. Nie zrobię ci krzywdy. Ktoś specjalnie cię tu wysłał. Jesteś z Lagoony. Zgadza się?- patrzyła na małe okienko.
Byłem w szoku. Nie musiałem nic jej mówić, a sama wiedziała na co chcę znać odpowiedź. Nawet znała moje takie jakby pochodzenie. Głównie większość czasu tam spędziłem.
-Tak. Jestem z Lagoony. Skąd o tym wiesz?- spytałem zdumiony jej domysłami
-Tez tam mieszkałam, aż mnie ta suka Maner wyrzuciła. Odkryłam jej tajemnicę i poznałam przeszłość. No i za to trafiłam do tego porąbanego miejsca.- odwróciła się twarzą do mnie
Kurde. Nie wiedziałem, że tez tam mieszkała. I ona ją wywaliła za poznanie sekretów? Beznadziejne. A z resztą przypomniało mi się, że miałem zajrzeć do kieszeni. Tam miałem mieć jakieś wskazówki do czegoś.
-Masz tu coś do zrobienia. Wyjmij kartkę z kieszeni- wskazała na spodnie
Trochę to dziwne. To tak, jakby czytała mi w myślach. Chyba już zwariowałem w tym psychicznym wariatkowie.
-Nie zwariowałeś. Po prostu potrafię czytać ludzkie myśli. To dar, ale i też przekleństwo. Mów mi Eve- podała mi rękę
-Andre- przedstawiłem się, odwzajemniając gest
-Wiem, jak się nazywać, Znam twoje problemy i pragnienia. Odzyskałeś matkę, ale straciłeś zaufanie swojej dziewczyny Carol. Chcesz naprawić swoje błędy, bo bardzo jej zaszkodziłeś. Przez twoją głupotę może umrze- spojrzała mi w oczy, wgłębiając się w mój umysł
To mnie zamurowało. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo Carol cierpi przeze mnie i mój niby sojusz z Maner. Nie chcę jej zabić. Nadal ją kocham. Jest dla mnie wszystkim.
-Czy możesz wyjść z mojej głowy?- wściekłem się, bo to było okropne uczucie
-Wybacz. Mówiłam ci, ze to jest tez przekleństwo. Nie mogę tego zatrzymać. To działa z automatu bez kontroli. To skutek leków, które mi dawała- wyznała Eve
-Też chciałaś o czymś zapomnieć? Co zrobiłaś?- zaciekawiło mnie jej wyznanie
-Tak. O tym, jak widziałam śmierć mojej matki. Nie potrafię wymazać tego obrazu z pamięci
Nieco się z nią rozgadałem, ale miałem zadanie do wykonania. Z kieszeni wyjąłem kartkę.
-Znajdź moją teczkę podpisana nazwiskiem Clayton i zabierz ją do Lagoony. Jesteś mądry i znajdziesz sposób na ucieczkę . Tylko nie łącz z nikim sił. To tajna misja. Maner Serio to zrobisz?- wyczytała bez patrzenia w kartkę, bo myślałem treści wiadomości
-Nie wiem. Jeśli to znajdę to sam zrobię z tym porządek.
-Dasz to Colii czy spalisz?
-Wiesz wszystko, więc więcej ci nic nie muszę mówić.
Obecność Eve mnie nieco drażniła.Zbyt wiele wiedziała. Była chodzącym skanerem. To było nie do zniesienia. A Maner chce jakiejś teczki. Mam jej to dać czy raczej sam coś z tym zrobię? Nie wiem, co uczynię, ale od tego zależy reszta mojego życia w sierocińcu.