piątek, 29 sierpnia 2014

Zapis Carol- obietnica

Znowu nie potrafiłam spokojnie zasnąć. Ciągle myślałam o Marco. Nadal pamiętałam każdy z nim wspólny spędzony czas, ale nie mieszałam go w organizację. I Colia była jedynym sekretem, który przed nim ukrywałam.  A tak to nie miałam przed nim żadnych tajemnic. Od kiedy wiem, że jestem sama bez niego, czuję się, jakby ktoś zniszczył mi sens istnienia. A w dodatku miałam wrażenie, że jego śmierć nie była przypadkiem. Ktoś chciał to zrobić. Ktoś chciał mi go zabrać. Ale kto? Ufałam moim przyjaciołom, ale Lucia? Jakoś nie bardzo potrafiłam jej ufać, chociaż sama ją wzięłam do Colii. Może May ma rację. Nie powinnam jej brać w nasze szeregi, ale nie chciałam jej zostawić samej. Użerała się z Maner od początku i jako jedyna najwięcej tu żyje w "Lagoonie". Nie mogłam jej skazać na śmierć. To jeszcze dziecko. Ktoś musi ją chronić, nawet przed nią samą.
Kiedy wstałam wcześnie rano na śniadanie, ubrałam się w czarną bluzkę i ciemnoniebieskie dżinsy. Spięłam włosy w kucyk, a z szafki wzięłam czarno-białe trampki. Kiedy ogarnęłam swój wygląd, pomaszerowałam do łazienki, by umyć twarz. Po oczach było widać, że byłam zmęczona i niewyspana. Akurat w łazience też była May. Od razu rzuciły mi się w oczy jej bandaże na ręce.

-Co ci się stało w rękę?- spytałam

-Pułapka- odparła szybko ,wycierając twarz ręcznikiem.

-Jaka pułapka?- dopytałam ją ze zdumieniem

-W kuchni strzeliła mi szklanka. Kiedy mamy spotkanie grupy?- spytała, odkładając mokry ręcznik na wieszak przy ścianie.

-Po śniadaniu. Na pewno nic ci nie jest?- spytałam zmartwiona

-Nic. Mogło być gorzej. Pogadamy po śniadaniu- wyszła z łazienki, opuszczając głowę

Czyli May nie czuje się najlepiej. Mam nadzieję, że pozostali są cali i zdrowi. Czeka nas trudna rozmowa. Kiedy umyłam twarz i wytarłam ją ręcznikiem, poszłam do kuchni, gdzie zjadłam jedną kanapkę z serem i pomidorem. Trochę wypiłam wody i poszłam do biblioteki. Tam czekałam na pojawienie się reszty. O dziwo wszyscy byli przede mną. Andre miał ze sobą laptop i czekał, aż będzie mógł się wypowiedzieć. May pisała coś na telefonie,a Lucia siedziała, czekając na rozpoczęcie spotkania. Na środek biblioteki wzięłam obrotową tablicę,a do ręki zabrałam trochę kredy. Kiedy zauważyli, ze byłam już gotowa, odłożyli swoje "zabawki".

-Witajcie na kolejnym spotkaniu naszej grupy. Colia!- krzyknęłam na powitanie

-Colia!- krzyknęli wspólnie,  unosząc rękę przed siebie

-Dzisiaj chciałabym poruszyć dość ważną sprawę. A mianowicie zasady sierocińca. Zwłaszcza zasadę numer jeden. Nie opuszczać pokoi, kiedy jest noc.  Wiecie, że to niebezpiecznie chodzić samemu w nocy, dlatego, jeśli naprawdę będzie konieczność opuszczenia pokoju, idziemy z drugą osobą. Bezpieczeństwo przede wszystkim.- napisałam im zasadę na tablicy, podkreślając słowo "bezpieczeństwo"
Kolejna część spotkania zaczął prowadzić Andre. Usiadłam na krześle i słuchałam , co miał do powiedzenia.

-Dobrze powiedziane. Carol. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, zwłaszcza, kiedy wiemy o pułapkach. To już nie jest żadne nieporozumienie, tylko oficjalne potwierdzenie. W całym sierocińcu są pułapki, które aktywują się w nocy.- zaczął rysować plan budynku

-Czyli one są tylko w nocy?- spytała May

-Tak, dlatego te podejrzane morderstwa mogą być z tym związane. Pewnie stąd ofiary ginęły głównie w nocy.- odparł Andre

-A te pułapki to wszystkie mogą zabić?- spytałam go

-Nie wszystkie. May wczoraj natrafiła na szklankę, która wystrzeliła jej w ręce. Tylko ją zraniło, ale nie zabiło.- stwierdził, odpowiadając na moje pytanie

-Jak widać żyję, Carol- uśmiała się May

Przez większość spotkania mówiliśmy o pułapkach, a ja chciałam powiedzieć o moich podejrzeniach.

-Ale Marco nie zginął przez jedną z pułapek. To musiał ktoś to zrobić

Andre znowu chciał na mnie krzyczeć, ale silny ból głowy go powstrzymał.

-Nie spiskuj. Marco nie żyje. Nikt go nie zabił.- odparł, trzymając się za głowę, bo ból go rozsadzał od środka

Kiedy upadł na ziemię, podbiegłam do niego.

-Andre, co się z tobą dzieje?- przeraziłam się jego stanem, a on mi nic nie powiedział, nawet, jak krzyknęła na niego May, a Lucia stała, jak słup soli. Dopiero po dziesięciu minutach wrócił do nas.

-Andre?- poklepałam go po policzkach, by się ocknął

-Już jestem. Wybaczcie- wstał o własnych siłach

Po jego ataku, zakończyliśmy spotkanie. Postanowiłam wrócić do pokoju, ale on mnie zatrzymał. Chciał ze mną porozmawiać. Tylko czemu ze mną? Zostałam z nim. Usiadłam obok niego.

-Co się stało?- spytałam go, patrząc na jego bladą twarz

-Musisz coś wiedzieć Tylko nikomu nie mów ok?- poprosił Andre, skupiając się na mnie

-Nikomu nie powiem. Obiecuję.- złożyłam mu obietnicę

-Dobra, Miałem ci to wcześniej powiedzieć, ale nie byłem w stanie. Musisz mi pomóc. Jest coraz gorzej. Tracę pamięć, rozumiesz? Musisz mi pomóc- wyznał tajemnicę

Byłam w szoku. Nikt nie miał amnezji w sierocińcu. Był jedyny i ja musiałam mu pomóc. W końcu to mój przyjaciel. Było mi go żal, aż zachciało mi się płakać.

-Pomogę, Tylko powiedz mi, jak to się stało?- przetarłam oczy

-Ona mi coś dosypuje. Nie mogę zapomnieć , kim jestem. Nie chcę!-przytulił mnie ,a ja odwzajemniłam ten ruch

Nagle poczułam się jakoś inaczej. Pojawiły się rumieńce na twarzy. Nie . Tak nie może być. Nie mogę znowu zakochiwać się na nowo. Nie mogę, ale Andre jest moim przyjacielem i mu pomogę. Nawet znajdę jakiś specyfik na jego pamięć lub zlikwiduję te leki, które daje mu Maner. Obiecałam i słowa dotrzymam.

-A co z pułapkami? Nie możemy ich rozbroić?- spytałam go , wstając z krzesła

-Możemy, ale to niebezpieczne. Nie będziemy ryzykować życiem. Musimy jeszcze poczekać. Mieć strategię i znać położenie każdej z pułapek. Nie martw się. Jakoś stąd uciekniemy.- poklepał mnie po ramieniu i wyszedł




I ja wam się podoba ta notka? Brak chaosu i błędów? Macie jakieś pytania? A może czekacie na coś, czego tu brakuje? Piszcie, czy mam dodać więcej akcji, miłości lub innym waszych widzimisię ;)

10 komentarzy:

  1. Podobała mi się i to bardzo.
    Zauważyłem kilka literówek, ale to zdarza się każdemu, więc luzik.
    Boję się o Andre. Tak samo zastanawia mnie, kto zabił Marco. NIe wydaje mi się, że to Maner. A może to ktoś z Colia jest zdrajcą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, ale nic zdradzać nie będę. Wszystko się wyjaśni, ale nie wiem, czy będę dawać regularne notki w czasie szkoły. Postaram się nie zawalić tego bloga ;)

      Usuń
    2. No ja mam nadzieję :D

      Usuń
  2. Biedny Andre:-( mam nadzieje,że Carol mu pomoże. Pragnę podkreślic,ze to właśnie ona staje się moją ulubioną postacią;-) Spodobało mi sie kiedy Andre przytulił Carol,a ona jakby coś do niego poczuła;-) chciałabym,żebym pojawił się tu motyw miłosny:-* a notka BARDZO fajna<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję,. Miłość się pojawi, Spełnię twoje życzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno co zauważyłam w Twoich rozdziałach to to, że czyta je się ze spokojem (brak chaosu), a jednocześnie przekazujesz emocje. Chociaż fabuła wydaje się być straszna i smutna, to z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój sytuacji.

    W pewnym momencie nawet zrobiło mi się żal Andre i Carol. Chociaż nie widzę ich jako parę tylko za najlepszych przyjaciół. Mimo wszystko czekam na więcej akcji, wyjaśnień co do pułapek, Maner i Tox :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm spokój ? A to ciekawe. Akcja wciąż się toczy a o pułapkach będzie później . Jednak jeśli chodzi o plan Tox i Maner to pojawi. się dość baardzo późno . Fajnie, że. czytasz i mam nadzieję , że nikogo nie zawiodę. ;)

      Usuń

Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi