Po spotkaniu wszyscy wrócili do swoich pokoi. W głowie każdy zastanawiał się, jak zabić Maner? No właśnie, jak? Na pewno bezlitośnie, niezbyt łatwo i spektakularnie. Wykończymy ją razem. W jedności siła.
Kiedy wszyscy wyszli z mojego pokoju, zaczęłam myśleć nad tym, jakim sposobem mam wykończyć wiedźmę. Myślałam nad dźgnięciem nią nożem, albo strzeleniem prosto w serce. Było tyle opcji do wyboru, a każdy w sumie chciał inaczej wykonać na Maner wyrok. No coś wymyślę niebanalnego .
Na biurku leżał niedomknięty laptop. Osz szlak. Ktoś mi tu szperał. Tylko po co? Wszelkie pliki nie zostały usunięte, a dysk nie został zniszczony. Czyli ktoś tu coś szukał?
Na pulpicie był otwarty dokument o planie Tox. Nic dziwnego, bo mieliśmy o tym rozmowę, ale na klawiaturze zauważyłam małą kropelkę. Prawdopodobnie łzy. Kogoś ruszył ten zapis. Kogo? Tu jest tylko opis jakiejś trucizny. Chwila moment, trucizny? O nie. Przecież samopoczucie Carol może mieć z tym związek i to pewnie ona to znalazła w moim laptopie. Musze nią o to zapytać. Oby moje przypuszczenia nie były prawdą. Carol nie zasługuje na śmierć. Nigdy na to nie zasługiwała.
Zapukałam ostrożnie do jej pokoju. Pozwoliła mi wejść. Nie była zbyt zadowolona moją wizytą. Usiadłyśmy na łóżku obok siebie. Nie ukrywałam zmartwienia.
-Cześć. Jak tam?- spytałam ją o samopoczucie i nie była tym zdziwiona
-Dobrze, Nic nowego. A co z tobą? Cały czas trzymałaś się za brzuch? Coś ci się stało?- teraz ona się troszczyła o mnie
-Eee...mała sprzeczka. Nic takiego. Jakoś się trzymam. Gorzej z tobą.
-To znaczy?- nie rozumiała, co miałam na myśli
-Jesteś poważnie chora przez Maner. Wiem o wszystkim. Szperałaś w moim laptopie? Przyznaj się- spytałam na spokojnie
Carol nie wiedziała, co ma powiedzieć. Milczała długo,aż w pewnej chwili wydusiła z siebie.
-Tak. Szperałam w twoim laptopie. Chciałam coś znaleźć i znalazłam, lecz nie do końca wszystko, co potrzebowałam- odwróciła głowę w przeciwną stronę, unikając mojego spojrzenia
Coś ukrywała.
-Carol, mi możesz wszystko powiedzieć. Znamy się, jak mało kto i traktuję cię, jak siostrę, dlatego bądź szczera. Plan Tox dotyczy ciebie?- chciałam odrzucić te podejrzenia
-Tak. Tylko proszę nikomu nie mów. Tylko ty to wiesz i ja- mówiła załamanym głosem
Czułam, ,że zaczyna ronić łzy z bezradności, bo nie było napisane o lekarstwie. Nie chciałam jej zostawić samą. W końcu to moja najbliższa mi osoba. Razem próbowałyśmy dorosnąć na dojrzałe kobiety.
-Nie powiem- przytknęłam palec na usta
-May. Ja nie chcę umierać! Mam jeszcze tyle planów a ktoś musi o was dbać. May, ja nie chcę już spotykać się z Marco! Mam na to czas! - rzuciła mi się na ramiona, płacząc
Przytuliłam ja, uspokajając.
-Będzie dobrze. Nie pozwolę ci umrzeć. Pozbędziemy się Maner i zabierzemy cię do szpitala. Tam ci pomogą lekarze.- pocieszyłam, dając jej nadzieję, którą potrzebowała
-Dziękuję ci za wszytko, May. Jesteś kochana- cmoknęła mnie w policzek
-To drobiazg. Gdybyś czegoś potrzebowała, napisz mi SMS-a ,albo po prostu przyjdź do mnie. Pamiętaj, Carol. Będzie dobrze- opuściłam jej pokój, zostawiając ją w spokoju
Myślała, że nie poznam prawdy, ale to i tak wyszłoby na jaw. Nic jej nie mówiłam, ale na rękach zauważyłam wystające zielone żyły, co oznaczało o sile trucizny. Dość szybko zainfekowała jej organizm. Postanowiłam przeszukać w internecie sposobów na zatrucia, ale żadnego nie było. Jak zabijemy Maner to wszystko będzie możliwe, a Carol zostanie ocalona.
Kiedy wszyscy wyszli z mojego pokoju, zaczęłam myśleć nad tym, jakim sposobem mam wykończyć wiedźmę. Myślałam nad dźgnięciem nią nożem, albo strzeleniem prosto w serce. Było tyle opcji do wyboru, a każdy w sumie chciał inaczej wykonać na Maner wyrok. No coś wymyślę niebanalnego .
Na biurku leżał niedomknięty laptop. Osz szlak. Ktoś mi tu szperał. Tylko po co? Wszelkie pliki nie zostały usunięte, a dysk nie został zniszczony. Czyli ktoś tu coś szukał?
Na pulpicie był otwarty dokument o planie Tox. Nic dziwnego, bo mieliśmy o tym rozmowę, ale na klawiaturze zauważyłam małą kropelkę. Prawdopodobnie łzy. Kogoś ruszył ten zapis. Kogo? Tu jest tylko opis jakiejś trucizny. Chwila moment, trucizny? O nie. Przecież samopoczucie Carol może mieć z tym związek i to pewnie ona to znalazła w moim laptopie. Musze nią o to zapytać. Oby moje przypuszczenia nie były prawdą. Carol nie zasługuje na śmierć. Nigdy na to nie zasługiwała.
Zapukałam ostrożnie do jej pokoju. Pozwoliła mi wejść. Nie była zbyt zadowolona moją wizytą. Usiadłyśmy na łóżku obok siebie. Nie ukrywałam zmartwienia.
-Cześć. Jak tam?- spytałam ją o samopoczucie i nie była tym zdziwiona
-Dobrze, Nic nowego. A co z tobą? Cały czas trzymałaś się za brzuch? Coś ci się stało?- teraz ona się troszczyła o mnie
-Eee...mała sprzeczka. Nic takiego. Jakoś się trzymam. Gorzej z tobą.
-To znaczy?- nie rozumiała, co miałam na myśli
-Jesteś poważnie chora przez Maner. Wiem o wszystkim. Szperałaś w moim laptopie? Przyznaj się- spytałam na spokojnie
Carol nie wiedziała, co ma powiedzieć. Milczała długo,aż w pewnej chwili wydusiła z siebie.
-Tak. Szperałam w twoim laptopie. Chciałam coś znaleźć i znalazłam, lecz nie do końca wszystko, co potrzebowałam- odwróciła głowę w przeciwną stronę, unikając mojego spojrzenia
Coś ukrywała.
-Carol, mi możesz wszystko powiedzieć. Znamy się, jak mało kto i traktuję cię, jak siostrę, dlatego bądź szczera. Plan Tox dotyczy ciebie?- chciałam odrzucić te podejrzenia
-Tak. Tylko proszę nikomu nie mów. Tylko ty to wiesz i ja- mówiła załamanym głosem
Czułam, ,że zaczyna ronić łzy z bezradności, bo nie było napisane o lekarstwie. Nie chciałam jej zostawić samą. W końcu to moja najbliższa mi osoba. Razem próbowałyśmy dorosnąć na dojrzałe kobiety.
-Nie powiem- przytknęłam palec na usta
-May. Ja nie chcę umierać! Mam jeszcze tyle planów a ktoś musi o was dbać. May, ja nie chcę już spotykać się z Marco! Mam na to czas! - rzuciła mi się na ramiona, płacząc
Przytuliłam ja, uspokajając.
-Będzie dobrze. Nie pozwolę ci umrzeć. Pozbędziemy się Maner i zabierzemy cię do szpitala. Tam ci pomogą lekarze.- pocieszyłam, dając jej nadzieję, którą potrzebowała
-Dziękuję ci za wszytko, May. Jesteś kochana- cmoknęła mnie w policzek
-To drobiazg. Gdybyś czegoś potrzebowała, napisz mi SMS-a ,albo po prostu przyjdź do mnie. Pamiętaj, Carol. Będzie dobrze- opuściłam jej pokój, zostawiając ją w spokoju
Myślała, że nie poznam prawdy, ale to i tak wyszłoby na jaw. Nic jej nie mówiłam, ale na rękach zauważyłam wystające zielone żyły, co oznaczało o sile trucizny. Dość szybko zainfekowała jej organizm. Postanowiłam przeszukać w internecie sposobów na zatrucia, ale żadnego nie było. Jak zabijemy Maner to wszystko będzie możliwe, a Carol zostanie ocalona.
Mam nadzieję, że dziewczyny w końcu znajdą lekarstwo. Z każda notką zaczynam jeszcze bardziej niepokoić się o stan zdrowia Carol. Jestem też ciekawa, co takie wymyślą z Maner... Jak będzie wyglądać ta zbrodnia? I czy rzeczywiście do niej dojdzie?
OdpowiedzUsuńPS: silshine.blogpsot.com <--- mój realny blog, gdzie notki na bank są codziennie. Krótkie, ale może i czasem warte przeczytania...
Juz czytałam twego bloga i fakt są notki codzienne. Poczytam i może skomentuję ale tak to zostaje przy IM:AA. A zbrodnia będzie. Maner umrze i to jest pewne. Tylko, ze każdy chce ją zabić inaczej.
UsuńRozdział zaje* ...:-D Bardzo fajnie go napisałaś. Tak mi się przykro zrobiło kiedy Carol mówiła,że nie chce umierać:-( Fajnie,że ma kogoś takiego jak May,prawdziwe przyjaciółki:-* No i coraz bliżej śmierci Maner,to jest piękne! <3. Czekam na dalszy ciąg;-)
OdpowiedzUsuńMay nigdy jej nie zostawi i razem znajda lekarstwo na truciznę. A Maner umrze. To jest pewne i każdy będzie zadowolony z nowej opiekunki. Zostaje tylko kwestia Andre i jego powrotu z Eve do Lagoony. A tak to wszystko jasne ;)
UsuńNo właśnie jeszcze ten głupi Andre! W morde,jak ten koleś zalazł mi za skórę! :-P
UsuńJego losu jeszcze nie znam. Coś wymyślę . O nim będzie mowa w kolejnej notce :)
Usuń