środa, 1 października 2014

Z przeszłości Maner- zbyt duzo komplikacji, za mało wsparcia

Plan ruszył w ruch. Teraz tylko czekać na jego rezultaty. Andre na pewno już zapoznał się ze wskazówkami, więc pora z nim porozmawiać. Wykręciłam numer do placówki, gdzie został zabrany. Odebrała jakaś kobieta.

-Dzień dobry. Dodzwoniłaś się do zakładu psychiatrycznego w Rafesten. W czym mogę pomóc?

-Dzwonię w sprawie Andre Strifer. Został dziś niezwłocznie do was przywieziony. Czy mogę z nim porozmawiać? To ważne- wyjaśniłam powagę sytuacji, czekając na jakieś wiadomości

-Chwilkę. Sprawdzę... Tak, jest u nas. Zaraz go tu podeślemy- odeszła na chwilę od słuchawki, wydając rozkazy swoim specjalistom

Liczyłam, ze Andre ma dla mnie dobre wieści. Czekałam, aż dadzą mu dojść do głosu. Nie musiałam zbytnio długo czekać. Usłyszałam go kilka minut później. Nie był zadowolony.

-Czego chcesz? Masz jeszcze czelność do mnie dzwonić po tym, jakie świństwo mi zrobiłaś? Jak mogłaś?!- zaczął krzyczeć

-Nie miałam innego wyboru. Znasz swoje zadanie?- spytałam

-Tak, ale nie jestem pewny, czy jest to wykonalne

-Błagam cię. Znaleźć teczkę i ją mi dostarczyć? To ma być niby problem?- spytałam z ironią

-Tak.- rozłączył się

No nie. Tak się nie robi. Nie zdążyłam mu powiedzieć wszystkiego. Kurde muszę dać mu więcej czasu. Niech się ogarnie, bo go potrzebuję.
Dość długo siedziałam bezczynnie w gabinecie. May pewnie była w swoim pokoju, ale Claire? Gdzie się chowa Claire? Musiałam odnaleźć moją matkę. Żeby tylko nie nagadała im bzdur o mnie.
Nagle dostrzegłam na korytarzu jakąś kobietę. To była Marie- matka Andre. Jak on ją ożywił? To jest chore. Nie miała prawa przeżyć, jak reszta rodziców.

-Ej!- krzyknęłam w jej stronę, a ona przyspieszyła kroku

Bała się. Komora ją zmieniła. Kiedyś była odważna bez poczucia strachu. Nie znała takiego słowa, a teraz zachowuje się, jak płochliwa mysz. Niezwykłe, ile może zdziałać hibernacja.

-Stój!- dogoniłam ją, szarpiąc za czarną bluzkę

-Zostaw mnie!- krzyczała na cały głos

-Zamknij się i mnie słuchaj! Masz nie wychodzić z piwnicy. Tam jest twoje miejsce- uciszyłam ją ręką, gdy prowadziłam ją do komory.

Szarpała się, ale za każdym takim posunięciem lekko dostawała w twarz. Posłuszeństwo musi być. Weszłam z nią do pomieszczenie i wsadziłam do jej komory.

-Błagam. Zostaw mnie. Zrobię, co zechcesz, tylko nie wsadzaj mnie tam znowu- błagała, płacząc i klęcząc na kolanach przede mną

-Wszystko?- zastanowiłam się

-Wszystko- żądała litości ostatnimi siłami oporu

-Będziesz słuchać moich nakazów?- spytałam, czekając na jej odpowiedź

-Będę- mówiła załamanym głosem

Była zrozpaczona. Zrobi dla mnie wszystko. Muszę coś wymyślić, co będzie żałować, ale dla syna zrobi wszystko.

-Dobrze. W takim układzie znajdź pewną osobę. Nazywa się Claire. Masz ją przyprowadzić do mnie.- rozkazałam

-Dobrze. A co z moim synem? Mogę go zobaczyć?- spytałam, licząc na spotkanie z nim, które obecnie było niemożliwe dla każdego

-Później, jak wykonasz swoje zadanie- wypuściłam jej rękę i poszła na swoją misję




Maner ma kłopoty. Andre może nie wykonać zadania, ale wysyła jego matkę na inną misję. Jak to się dalej potoczy? Zapraszam jutro na nn z nowej miniserii. Mam nadzieję, że nie są notki aż takie coraz gorsze. Próbuję poprawiać  i redukować błedy, ale różnie wychodzi przez brak weny. Może następne dni będą lepsze. Piszcie prawdę, co sądzicie o tym zapisie ;)

6 komentarzy:

  1. Boze co tu sie dzieje! Maner jest coraz gorsza. Ugh.. jak ja jej nie znosze...
    Nocia jak zawsze super!
    Ps. U mnie nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnaer zginie, ale do tego jeszcze daleko niestety. Jest nieobliczalna i z robi wszytko, by osiągnąć cel. Po trupach do celu, czy cel uświęca środki. Ok Patrze u cb nn ;)

      Usuń
  2. No i to mi się podoba, a nie kupa jak ostatnio. 9/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, ze jakoś się poprawiłam. Liczę, ze nie zostawisz tego bloga. Jesteś ważnym czytelnikiem, jak wszyscy. ale taki numer uno ;)

      Usuń

Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi