Wymknęliśmy się przez drzwi od piwnicy. To te miejsce przyprowadzało koszmary. Okrutny zapach umarłych. Momentalnie migawki wspomnień otworzyły się w pamięci.
- Hej! - Na dotyk dłoni Carol zadrżałam. - Nie ma jej tu. Ona zniknęła z naszego życia na zawsze.
- Ciągle pamiętam. - Próbowałam schować niespokojne dłonie do kieszeni spodni. - Nigdy nie będę żyć normalnie.
- To jest przereklamowane. - Prychnęła Eve. - Musimy przyspieszyć zanim zaczną szperać tutaj. - Ostrzegła, ruszając dalej do przodu. Jednak musiałam się z nią zgodzić. Normalność nie istnieje. To fikcja.
- Dopóki będziemy razem, zwalczymy jej obecność w głowie. - Podniosła mnie, niczym pannę młodą dzięki czemu mogłam wtulić się mocniej w tak czułe ramiona siostry, że zapominałam na kilka chwil o strachu.
May wyprzedziła wszystkich, odkrywając wyjście awaryjne przykryte liśćmi. Czasem odnosiłam wrażenie, że minął tylko jeden dzień, a nie pół roku. Cały dom wyglądał tak, jakby do niczego nie doszło. Poza znalezionym ciałem chłopaka. Na samą myśl jedzenie podeszło do gardła. Zakryłam usta.
- Lucio, co z tobą? - Spytała Eve dość troskliwie co do niej było niepodobne.
- Nic. - Przełknęłam ślinę. - Niestrawność. - Obroniłam się wyrazem, który przypadkowo utkwił mi w pamięci. Ojciec Carol często cierpiał na problemy z trawieniem, a skoro coś ciągle się powtarza, trudniej puścić to w niepamięć.
- Może wrócimy po jakieś rzeczy. Nie możemy ot tak wynieść się do lasu. - Zauważyła May nieco zdezorientowana. Rozglądała się, szukając ścieżki.
- Nie mamy czasu. Tam gdzie pójdziemy, niczego nam nie zabraknie. - Wyjaśniła stanowczo. - Zaufajcie mi.
- Wielu rzeczy nam nie mówisz. - Burknęła najbardziej walcząca z ludźmi. - Jesteś dziwna.
- Bo spędziłam większość życia w psychiatryku, tak? - Odwróciła się wściekle na pięcie. - Nie wybrałam tego!
- Dziewczyny, nie czas na kłótnie. - Siostra jako jedyna panowała nad burzą wewnętrznych emocji. Nawet i ją ruszyła śmierć Andre. Pamiętałam, że czuła więcej niż przyjaźń. Miłość zanim nas zdradził.
- Ja tylko tłumaczę. - Warknęła, wyprowadzając się z równowagi. - Gówno wie!
- Eve! - Krzyknęłam. Nie znosiłam takich sprzeczek. - Cholera! - Przeklęłam, widząc światła auta policyjnego. - Już po nas!
~~~~~~~~~~~
Przepraszam za brak ostatnio notek, ale coś się posypało w moim życiu i próbowałam jakoś to poskładać do kupy, aby nadal miało jakiś sens. Szkoda, że playlista przestała działać. Chyba Blogger specjalnie chce mnie wykopać na patostrefy typu Wattpad.
PS: Nie porzucę tej historii. To będzie się dalej pisać choćbym nie wiem co się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi