poniedziałek, 18 maja 2020

Los May - dwie dusze


Już wystarczający rozpętał się chaos w sierocińcu, dlatego zabrałam Eve do kuchni. Z szafki wyciągnęłam buteleczkę alkoholu. Nasączyłam wacik, dotykając nim nozdrzy dziewczyny.

- May? - Gwałtownie ruszyła się. W porę złapałam, nim wylądowała na ziemi. - C... Co jest grane?
- Podobno miałaś zbyt wiele przeżyć i wcale się nie dziwię. - Podałam szklankę pełną wody. - Już lepiej?
- Sama nie wiem. Chyba widziałam coś, czego nie powinnam zobaczyć. - To mówiąc, spojrzała na mnie. - Trudno wyjaśnić.
- Sporo się działo, a o twoich mocach wiem. - Zachichotałam. - Opowiadaj.

Przyjaciółka chwyciła za naczynie, choć drżąca dłoń nie pomagała. Usiadłam obok niej i objęłam ręce. Musiała poczuć wsparcie, bo wszyscy tkwili w tym samym gównie.

- Miałam dostęp... Do jego wspomnień. Byłaś tam. - Przeraźliwe spojrzenie przeszyło na wylot. - Czułam to, co ty. Ten ból, jak...
- Cholera, Eve! - Bez namysłu rzuciłam jej się w ramiona. - To było moje cierpienie. Nie chcę, żebyś doświadczała tego samego.
- Chciałam... Chciałam znać jego... Plan. Przepraszam, May. - Zaczęła szlochać.
- To ja przepraszam. Mogłam być silniejsza. - Zacisnęłam pięści.

Nagle drzwi otworzyły się, skrzypiąc przy tym. Dwie osoby zbliżały się nieuchronnie. Nie miałam broni, więc pomyślałam o nożu kuchennym. Stanęłam przed Eve, będąc jej obrońcą. Oddech przyspieszył, a kroki były bardziej stanowcze.

- Tobias! - Krzyknęłam, aż zamachnęłam się ostrzem. Uniknął draśnięcia. - Co... Co on tu robi?!
- Przysługa za przysługę. - Zza jego pleców wyłoniła się Carol. - Więc nikt nikogo nie zabija.
- Wspierasz go? Po tym, co zrobił?! - Wrzeszczałam na cały regulator głosu. - Carol!
- Pomógł mi, więc teraz kolej na spłatę długów. - Mówiła tak spokojnie, lecz mózg wciąż nie wyłapywał tego. O co tu chodziło? Słuchałam dalej. - Okazuje się, że ma ten sam cel, co my. - Na moment przerwała. - Chce uratować sierociniec.
- Wiem, że posunąłem się za daleko, ale beze mnie nie dacie rady. Poza tyn, to dla Claire. Nie zapomnę, jak mnie wychowała.

Odwróciłam się plecami, spoglądając w okno. Czy zaufanie śledczemu nie byłoby błędem? Zbyt mocno patrzyłam na tę sprawę egoistycznie. To, że skrzywdził mnie, nie oznaczało, aby sieroty płaciły za to wyższą cenę. Cenę życia.

- May? - Skrzyżowały się spojrzenia całej trójki.
- Chyba nie mam innego wyboru.

-------
Jest dość chaotycznie jak na ostatnie dni maja (dobra, tygodnie). Przepraszam ponownie za poślizg. Przybyło mi innych hobby, więc czas troszeczkę się obsuwa. Granie na gitarze, nauka chwytów i same ćwiczenia dla kondycji też weszły do grafiku. Jednak czasami po prostu nie mam weny na pisanie, a choć zostały ostatnie dwa rozdziały, przymierzam się długo jak to spiąć w ładną całość. Trzymajcie się ciepło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi