poniedziałek, 3 lutego 2020

Łamigłówka Eve - płomień


Kryzys zażegnany. May zakopała topór wojenny. Z zainteresowaniem spoglądała w pamiętnik Andre. Nie musiała pytać trupa o pozwolenie, a poza tym, mógł wiele wyjaśnić. W nim tkwił klucz do rozwiązania zagadki.

- Andre nie chciał zagubić swojej tożsamości, dlatego pisał pamiętnik. - Powoli tłumaczyłam im to co powinni wiedzieć. - Ta wiedźma zatruwała mu umysł, żeby zapomniał o zabiciu... - Nie zdołałam dokończyć zdania.
- Marco. To wiemy. - Wtrąciła się Carol. - Mnie też otruła. Ten cały plan Tox.
- Witamy w klubie ofiar. - Westchnęłam ciężko. - Tak trzymała kontrolę nad sierotami, a skoro węszyłam, wrzuciła mnie do wariatkowa. Wmówiła dzieciakom, że jestem niebezpieczna, bo planowałam je zabić. Wyobrażacie to sobie? - Prychnęłam, krzyżując ramiona na piersi. Po raz pierwszy pojawiło się coś na rodzaj ulgi. Spadło brzemię.
- Wybacz. Źle cię oceniłam. - Przyznała May, chowając przede mną wzrok. - Głupio wyszło.
- Mniejsza o mnie. Musimy znaleźć brakujące strony. - Zasugerowałam jakiś plan. Nie był zbyt przemyślany.
- A może najpierw zróbmy coś dla niego? - Lucia wstała na nogi, biorąc świeczkę otoczoną szklanym naczyniem. - Był jednym z nas. Może wcześniej zrobił nam krzywdę, ale nie byłoby tego wszystkiego bez Maner. Ona jest tym potworem! - Krzyknęła, pokazując własną frustrację.
- Młoda ma rację. Zróbmy to. - Lekko zachichotała May, popierając drobny gest.

Zaprowadziłam dziewczyny do prowizorycznego miejsca, które służyło do wspominania o zmarłych. Trzymałam tam zdjęcia rodziców oświetlone małymi świecami. W półmroku ustawiłyśmy gromnice tak, aby ich blask padał na fotografię zmarłego.

- Nie jestem zbyt wierząca, więc uczcijcie jego pamięć na swój sposób. Może chcecie coś o nim powiedzieć. - Zarzuciłam dodatkową myśl.
- Minuta ciszy wystarczy. - Wypowiedziała się liderka organizacji. W mgnieniu oka dźwięki zanikły. Milczenie.

Zamknęłam oczy, wspominając chwile z Andre. Ubarwiał moje czarno-białe życie, że z niecierpliwością czekałam na następny dzień u boku brata. Dzieląc się radością czy smutkami czułam się dla niego jak kimś z rodziny. Jednak Rafesten zmusiło do zatrzymania planowanego wyjazdu poza granice Niemiec. Oboje marzyliśmy o Hiszpanii, zatapiając troski w wodach mórz i oceanów. Marzenie się rozpadło niczym domek z kart. Nic nie będzie takie same.
Gdy pożegnaliśmy dawnego członka Colii, musieliśmy wrócić do rzeczywistości. Do sprawy niecierpiącej zwłoki.

- Czeka nas mnóstwo pracy. Carol, co proponujesz? - Zapytałam głowę zespołu.
- Musimy zebrać informacje o tym co zaszło i kim jest ten śledczy. - Podrapała się w podbródek.
- Nie bez przyczyny tak interesuje się "Lagooną." - Wyłapała May.
- No i te pułapki. - Wspomniała dziewczynka.
- To będzie długa noc. - Oznajmiłam drużynie. - Ale sieroty zasługują na bezpieczeństwo. Ochronimy je.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi