czwartek, 13 lutego 2020

Wspomnienie Eve - bajka o mrocznym kosiarzu


Nie każda historia zasługuje na happy end, choć morał jakiś po sobie pozostawia. Te myśli. W plątaninie obłędu znajdują wspólny punkt widzenia na przyszłość. A zatem, kochane sieroty. Opowiem wam bajeczkę, a zaczynała się ona tak.
W krainie kwiecistych ogrodów wśród żyjących tam kolorowych motyli znajdowała się drewniana chata z urodzajnymi plonami. Farmer kosił je w dzień zbiorów, zaś żona plotła wianki, dodając do niego każdy rodzaj kwiatów. Przeważały stokrotki, róże, a nawet i niezapominajki.
Pewnego dnia jego ukochana zachorowała. Zdruzgotany poszukiwał lekarstwa, jeżdżąc od wioski do wioski. Medycy zaprzeczali, pozostawiając go z niczym.

- Zostań z nią, aż do końca jej dni. - Zasugerował starzec, który w dłoniach trzymał świecę. - Tego nikt ci nie zabierze.

Mężczyzna zrobił to co mu doradził wdowiec. Powrócił do żony, lecz na pożegnanie było już za późno. Mrok spowił pokój. Przepełniony gniewem na niefortunny los wrzasnął najgłośniej jak potrafił, roniąc przy tym łzy. Nie zamierzał chować swej luby. Włożył jej wieniec na głowę i ucałował w czoło.

- Nie zapomnę cię. - Zacisnął dłonie w pięść.

I wyszedł, zakładając czarną pelerynę. Przechodził wśród zakochanych, zadając okrutny cios, przepoławiając ciała na pół. Tą noc nazwali krwawymi żniwami. Zabił wszystkie małżeństwa, natomiast dzieci oszczędził. Jeden z chłopców podszedł do mordercy. Krople krwi opadały na ziemię.

- Dlaczego jesteś taki zły? - Spytało dziecko bardziej ciekawe niż przerażone bladej postaci skrywanej pod kapturem.
- Bo straciłem kogoś. - Odparł krótko. - Nie boisz się mnie?
- Cierpisz. - Łagodnie ujął dłoń farmera. - I na to nie ma lekarstwa, ale czy zabieranie im życia coś ci daje? - Chłopczyk nie odpuszczał, a ciekawość robiła się większa.
- Satysfakcję. - Wbił kosę w ziemię, a następnie skupił wzrok na dzieciaku. - Wtedy czuję ulgę, bo wszyscy cierpią.

Zrodzony z bólu został kosiarzem, wypełniając swą żądzę oczyszczenia świata. Oszalał. Był tego pewien, ale gdzie tu jest morał? Jest banalny do zrozumienia, gdyż w każdym z nas tli się iskierka szaleństwa. Gdy tracimy coś, co kochaliśmy, nie jesteśmy tacy sami. To właśnie szaleństwo nas prowadzi do zguby, dlatego nie zamykajcie się na świat. Nie bądźcie źli na to, że zabrali wam rodziców. Żyjcie w zgodzie ze światem, akceptując wasz los.

- Eve, co jest? Odpłynęłaś. - Dopiero teraz dostrzegłam, że powrót do rzeczywistości zajął mi dłużej niż powinien.
- Przypomniałam coś sobie. - Przetarłam oczy, aby lepiej widzieć. - Nie wiem czy to istotne.
- Mów. - Nalegała Carol.
- Maner opowiadała kiedyś bajkę o mrocznym żniwiarzu i musiała ją znać od swojej matki. Nie była kolorowa. - Wyjaśniłam swoje przypuszczenia. - Może to ją zmieniło w potwora.

Nagle ktoś wydał z siebie wrzask. Dziecko? Kto to mógł być? O tak później porze nikt nie puszczał swoich pociech. Bez planu wybiegłam z kryjówki. A jeśli to jakiś uciekinier? Kimkolwiek była ta osoba wołała o pomoc, a na to być głucha nie mogłam.

~~~~~~~~~~~
Dawno nie pisałam nic w pociągu, ale i tak rozdziały będą powiększane do publikacji. Na razie wciąż szlify nad pierwszą częścią, nie skończyłam drugiej, a planuję trzecią. Przez późny powrót nie zdążyłam zasiąść do kompa i jej przepisać, więc stąd takie małe opóźnienie. Mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi