Stałam sparaliżowana z zamkniętymi oczyma. Nie miałam odwagi ich otworzyć. Czy ja śniłam na jawie? W głowie pojawiały się przebłyski z tamtej nocy. Może istniał inny sposób, aby sierociniec odzyskał bezpieczeństwo. Gdybym wtedy coś wymyśliła, zamiast wysyłanie Maner na śmierć, tyle dzieci nie straciłoby życia.
Gwałtownie podniosłam powieki. Pocisk uszkodził szafkę, której szkło leżało w drobinkach. Nikt nie zginął.
- Ca... Carol? - Ledwo wydukałam cokolwiek.
- May... May jest w schowku. Tobias ją przesłuchuje. - Drżącą dłoń położyła na broni. - Przepraszam. Nie miałam innego wyboru.
- Zdrajca! - Krzyknęła, odpychając mnie od Claire. Siarczystym uderzeniem przyłożyła w policzek, opuszczając przy tym pistolet.
- I pomyśleć, że byliście dla nas inspiracją. - Catalina odważyła się skorzystać z prawa głosu. - Byłaś świetna, Caroline.
Odebrało nam mowę. O czym ona mówiła? Znali Colię? W końcu też zbierali informacje, szukając odpowiedzi. Na tę chwilę całe to napięcie zniknęło. Włączyła się ciekawość. Całą uwagę skupiliśmy na dziewczynce. Jak wiele wiedziała? Wcześniej wspominała, że Andre zdradził naszą historię. Jednak nie mówiła, co dokładnie wyjawił. Zaraz... Chodziło o kartki z pamiętnika, które i tak miały pewne luki.
- Nie wzorujcie się. Popełniliśmy błąd. - Zacisnęłam dłonie w pięść. - Wszystko zniszczyliśmy.
- Lucia, o czym ty mówisz? Bez niej jest lepiej.
- Nie jest! - Podniosłam ton, lustrując siostrę. - Sieroty giną i jakiś człowiek chce zrobić krzywdę naszej May!
- Obiecał, że jej nie tknie. - Wtrąciła się Claire.
- Ty nie wiesz komu ufać. - Warknęła liderka grupy. - Mało tego odbiło ci. Jesteś dla nich zagrożeniem.
- Więc też mamy ją zabić? - Podniosłam broń, wymierzając w opiekunkę. - To jest metoda?
- Przestańcie! - Donośny krzyk z gardła rówieśniczki mną potrząsnął. - Nie chcę was widzieć przy Juanie, a on dobry jest.
- Catalina ma rację. Weźmy się w garść. Zaprowadzę was do May. - Zasugerowała kobieta, choć straciła w naszych oczach.
Rzuciłam się w ramiona siostrzyczki, rycząc bez opamiętania. Gładziła spięte plecy niczym troskliwa matka. Dawała spokój oraz ciepło. Nie potrafiłam trzymać pukawki, więc wypuściłam ją z rąk. Nigdy więcej ofiar. Nigdy.
Jak tylko doszliśmy do siebie, Claire wskazała nam na drogę. Z pokoju nie dochodziły dźwięki. Pułapka? Drzwi pozostawały zamknięte, a klucz pasował do zamka. Z jakiegoś powodu w głowie włączyła się lampka ostrzegawcza. Kłopoty.
~~~~~~~~~
To już siódma seria. Do końca sezonu pozostało dziewiętnaście rozdziałów. Mam nadzieję, że jeszcze się nie wynudziliście. Do tego w tych czasach. Gdy nie wychodzi się z domu, nie popadniesz w tą koronawirusową panikę pełną szaleństwa ludzi. Wytrwajcie jakoś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi