Lucia wciąż musiała nauczyć się wiele rzeczy, a przede wszystkim jednej dość istotnej. Nie działać pod wpływem emocji. Obie czułyśmy to samo zaangażowanie do członków organizacji, ale nie mogłyśmy się tylko tym kierować. Jednak zbyt wiele przeżyłam z May, aby ją pozostawić. Zwykle grała twardą, lecz bywały dni, kiedy takie podejście nie wystarczyło. Zanim poznałam Lucię, traktowałam May niczym prawdziwą siostrę. Raz ocaliła mnie od kary Maner. Nigdy tego długu nie spłacę.
Na korytarzu zastały nas pustki.
- Jest za cicho. - Stwierdziłam, spoglądając nawet na brak ludzkiej obecności w gabinecie Claire.
- Strasznie. - Rzuciła pierwszą myśl jaka przyszła do głowy. - Mam złe przeczucia.
- To pora obiadowa, a nikt nie zszedł na dół. - Zastanowiła się Catalina. Prawie zapomniałam o niej. - Zawsze były tłumy.
- Claire też nie ma. Dziwna sprawa. Jako opiekunka powinna ich zawołać, a przepadła bez śladu. Chyba że coś robi. - Lucia nie potrafiła wyrazić własnych myśli. - A jeśli jest w tym miejscu, gdzie chowa zapasy żywności?
- Nigdy tego nie robiła. - Przyznała sierota.
Mój instynkt ciągnął do gabinetu. Nogi poszły w tym kierunku, zatrzymując nad szklaną ścianą pomieszczenia. Mogłam zobaczyć szafkę z kluczami. Jednego brakowało. Nie byłam w stanie odgadnąć nazwy. Wyciągnęłam wsuwkę do włosów i kręciłam przy zamku. Kręciłam.
- Gotowe. - Bez problemu chwyciłam za klamkę. Nie ruszyłam dalej.
- Siostrzyczko? - Czułam obok siebie Lucię oraz jej rówieśniczkę.
- Buteleczka. - Zbladłam, widząc znajomy przedmiot. Ostrożnie stąpałam po powierzchni. Wyobraźnia przebudzała przebłyski przeszłości.
- To takie lekarstwo na koszmary. Rano i wieczorem je dostajemy. - Wyjawiła dziewczynka. - Ale nie wierzę w to.
- L... Lekarstwo. - Wyjąkałam z trudem. Próbowałam utrzymać się na nogach. Czarne kropki tańczyły przed oczami, zagęszczając się bardziej.
- Chyba wiem, gdzie ją znajdziemy. - Przyszywana siostra wskazała na nazwę. Ledwo coś widziałam. - Carol, to skrytka!
- S... Skrytka. - Bezradnie upadłam na kolana, dostrzegając napis na butelce. - Nie! - Wyłkałam ze łzami w oczach.
- Carol. - Ciepłe objęcia ramion młodej koiły ból. - Hej! Jestem tu.
Na nic były te słowa. Wreszcie wiedziałam, czy Claire nie popadła w obłęd. Eve nie myliła się. Dzieci wpadły w poważne tarapaty. Można również przypiąć plakietkę drugiej Maner. W końcu świat idealny nie istniał i nic nie mogłam na to poradzić.
~~~~~~~~~
A zatem grafik mam ustalony. Notki powinny się pojawiać we wtorki, czwartki i soboty. Zdarzają się odchyły z różnych powodów. Jestem człowiekiem, a nie robotem. Liczę na wyrozumiałość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi