Nie potrafiłam się otrząsnąć po tym, co przeczytałam. Im dłużej analizowałam słowa z kartek, tym bardziej wyobrażałam sobie, co czuł Andre. Ciągle przekreślał wyrazy, walcząc sam ze sobą, zastanawiając się nad tym, kim tak naprawdę się stał. Często zwracał się do mnie. Zupełnie tak jakby wiedział, że znajdę te kartki.
Nie potrafię żyć. Skrzywdziłem cię, Carol. Skrzywdziłem i oszukałem.
Wrócę tam dziś i przypomnę sobie, jak cierpiałaś.
Wrócę, żebyś mogła żyć ze świadomością, że potwora już nie ma.
Będziesz szczęśliwa, Carol. Będziesz wolna.
Zakryłam usta, aby nie krzyczeć. Ciało drżało bez opamiętania. Bez kontroli.
- On... On to sobie zrobił. - Ledwo wydusiłam coś z siebie. - Eve się załamie.
- O czym mówisz? - Lucia liczyła na jakieś wyjaśnienie, a znając jej ciekawość, na jednym pytaniu się nie zakończy.
- Chciał tego. - Wciąż nie byłam w stanie zrozumieć tej druzgoczącej wiadomości. - Śmierci.
- Ale to pułapka go zabiła. - Przypomniała siostra, zachowując powagę. - Jak znalazłaś te kartki? - Zwróciła się do po raz drugi do rówieśniczki, która ani na chwilę nie uśmiechnęła się. Dusiła emocje, niszcząc się wewnętrznie.
- Były tutaj, a my lubimy czytać bajki. - Bez odwracania wzroku od lektury kontynuowała. - W tej książce je znaleźliśmy. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że działy się straszne rzeczy. Wiemy wszystko.
Mój oddech przyspieszył. Andre podzielił się całą naszą historią. Był to dowód na wykonaną zbrodnię, ale i odpowiedź co zamierzał zrobić. Wyciągnęłam zapalniczkę.
- Daj mi to. - Nalegałam stanowczym tonem.
- Nie powiemy tego reszcie? - Spytała, wytrzeszczając wzrok.
- Nie mogę. Zbyt wiele bólu im to przyniesie. Poza tym policja dowiedziałaby się prawdy o Maner, a to może nam zagrozić. Chyba nie chcesz skończyć w więzieniu? - Wyjaśniłam powagę sytuacji, a mimo to oczy świeciły się, powstrzymując krople łez. - To jedyne wyjście, a ty nie możesz im nic wypaplać. Inaczej będzie czekać cię poważne konsekwencje. - Pogroziłam dziewczynce. - Wszystko od ciebie zależy.
- My też cierpimy, gdy szukamy prawdy. - Oddała kartki. - Braciszek zawsze mówił, że Catalina zbyt ciekawa i będą kłopoty, a teraz on je ma. Poszedł do piwnicy, a zabronili nam. Juan nie odpuścił, bo chciał poznać sekrety. Dużo krwi było. Brzuch, nogi, ręce i głowa. - Nieco uniosła ton, wspominając miniony dramat. - A ja czekałam długo i poprosiłam panią Claire o pomoc. Potem go zabrali ludzie w takich kamizelkach. Nie wiem, czy go znowu zobaczę. - Schowała twarz w książce. - Nie zdradzę was. Macie moje słowo.
- Zobaczysz brata. Jestem tego pewna. - Lucia próbowała ją jakoś pocieszyć.
Skierowałam zapalniczkę na papier. Powoli pożerał ją ogień, zwęglając poszczególne części. Niektóre sekrety zabiera się do grobu, aby przysypać je ziemią. Eve zbyt wiele wycierpiała, a prawda byłaby dla niej gwoździem do trumny. Potrzebowaliśmy jej siły, żeby wygrać walkę. Nie mogła podzielić jego losu.
~~~~~~~~~
Staram się nabrać tempa akcji, żeby nie było to nużące. Zapomniałam poprzednio wspomnieć, że to piąta mini seria, edycja ponownie poszła w ruch, zaś trzecia część otrzymała częściowy zarys. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Tak myślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi