Dożyłam czasów, gdy lęki otaczały mnie wszędzie. Najgorsze z koszmarów wychodziły na powierzchnię, otrzymując drugie życie i nic nie było w stanie ochronić przed zbliżającą się paniką. Z trudem oddychałam, obserwując pracę lekarzy. Nic nie mówiłam, lecz bezsilnie uczestniczyłam w walce o życie Valerii. Nie rozumiałam wydawanych poleceń między ratownikami.
- Dobrze się czujesz? - Na dotyk mężczyzny odskoczyłam. - Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy.
- Va... Valeria. - Wydukałam imię dziewczynki.
- Nie pozwolimy jej umrzeć. - Uśmiechnął się przyjaźnie, a za to, jak fałszywie. Dał głupią nadzieję.
- Cholera. Ciśnienie spada. - Zauważył facet w okularach i od razu przystąpił do podawania leków. -Trzeba będzie zrobić testy na obecności substancji odurzających.
- Dla... Dlaczego? - Moje oczy o mało nie wyskoczyły z orbit.
- Ten sam typ. Co te dzieciaki wyprawiają w tym sierocińcu?
Momentalnie zbladłam, przechylając się na bok. To nie mieściło się w głowie. O czym mówili? Kto jeszcze trafił w to samo bagno? Claire za mało powiedziała i raczej nie w celach troski. Miała sekrety. Zamglonym wzrokiem dostrzegłam, jak zabierali ranną z karetki, aż pochłonęła ciemność.
Powoli otwierałam oczy. Ta biel ścian oraz pikanie rozpoznałabym wszędzie. Szpital? O nie. Nerwowo zerwałam się z łóżka, chwiejąc z każdym ruchem. W myśl przyszła ucieczka.
- Hej! Wracaj do łóżka. Jeszcze nie jesteś w stanie chodzić. - Za sobą dostrzegłam lekarza, który mówił spokojnie, choć mózg odbierał agresję.
- Nie zamknięcie mnie! - Krzyknęłam, ruszając do biegu.
- Stój! - Wołał nieustannie.
Biegłam, ile miałam sił w nogach. Wzrok płatał figle, a mimo to cel pozostał taki sam. Mijałam zdezorientowany personel medyczny. Im dłużej szukałam wyjścia, tym bardziej zataczałam się. W ostatniej chwili przytrzymałam się ściany, żeby nie wyryć ryjem o kafelki podłogowe.
- Ma to samo świństwo we krwi. Nie wiem jak im pomóc. To chore co tam się odwala. - Zza ściany dobiegł kobiecy głos. - Zaraz braknie miejsc na toksykologii. Czemu ta policja nic z tym nie robi?!
- Może mają większe sprawy na głowie. Na przykład tego psychopatę. - Westchnął ciężko. - Bierzmy się do roboty, Jones.
Lekko uchyliłam głowę, zakradając się do wspomnianego miejsca. Zatrzymałam się przed łóżkiem Valerii. Karta wciąż była przypięta, więc mogłam sprawdzić zapisy. Nazwy substancji pokrywały się z planem Tox.
- Claire, co ty zrobiłaś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, co o tym.sądzisz i jakie masz pytania lub drobne uwagi